O odrzucenie planów legalizacji eutanazji w Wielkiej Brytanii zaapelowali wspólnie do parlamentarzystów tamtejsi biskupi anglikańscy i katoliccy.
Wystosowali oni list do Komisji Selekcyjnej Izby Lordów, która ma w najbliższy czwartek zająć się projektem ustawy legalizującej eutanazję. Biskupi wskazali, że "prawo takie jest błędne i zbędne, zaś jego przyjęcie sprawi, że zniknie zaufanie między lekarzami a pacjentami". "Byłby to krok wymierzony w podstawy systemu prawnego i medycyny. Naruszałby on zarazem obowiązki państwa, które winno troszczyć się o osoby najsłabsze" - zauważają biskupi. Przestrzegają przed erozją wartości moralnych i przed rozpatrywaniem zagadnienia troski o osoby starsze i terminalnie chore głównie w kategoriach kosztów. W rezultacie chorzy lub umierający będą czuć się balastem dla innych, zaś tak zwane "prawo do śmierci" stanie się obowiązkiem umierania. Hierarchowie zauważają, że proponowana ustawa jest zbędna, ponieważ nikt nie ma obowiązku leczyć na siłę osób umierających. Natomiast usprawiedliwione moralnie jest podawanie lekarstw uśmierzających ból nawet, jeśli pośrednio przyspieszą one zgon. "Osoby chore terminalnie potrzebują nie dobijania, ale serdecznej troski, zwłaszcza paliatywnej. Trzeba je traktować ze współczuciem i szacunkiem, czemu właśnie zagraża proponowana ustawa" - czytamy w liście brytyjskich biskupów katolickich i anglikańskich. List przewodni do szefa Komisji Selekcyjnej Izby Lordów wystosowali kard. Cormac Murphy-O'Connor i anglikański arcybiskup Canterbury, Rowan Williams. Zwierzchnicy brytyjskich katolików i anglikanów wyrażają przekonanie, że poszanowanie życia ludzkiego na każdym jego etapie stanowi podstawę cywilizowanego społeczeństwa, zaś konsekwencje legalizacji eutanazji będą bardzo poważne. Zaznaczają, że stanowisko anglikanów i katolików podzielają także wyznawcy innych religii oraz osoby niewierzące, których łączy poszanowanie życia ludzkiego i przekonanie o konieczności ochrony najsłabszych.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.