Festiwal Dialogu Czterech Kultur w Łódzi obok nurtów popularnych prezentuje również zdarzenia lokujące się w rejonach wielkiej sztuki. Do nich bez wątpienia należał koncert kompozytorski Gii Kanczelego - stwierdza Rzeczpospolita.
Z pochodzenia Gruzin, od ośmiu lat mieszka w Antwerpii, gdzie jest kompozytorem-rezydentem Królewskiej Flandryjskiej Orkiestry Filharmonicznej. W Polsce znany z licznych prezentacji podczas festiwali Warszawskiej Jesieni. W koncercie, który w poniedziałek odbył się w kościele ewangelickim św. Mateusza w Łodzi, publiczność wysłuchała "Życia bez Bożego Narodzenia" - dzieła, które powstało w latach 1990 - 1994. Na cykl składają się modlitwy: poranne, dzienne, wieczorne i nocne, zaprojektowane na orkiestrę kameralną, z towarzyszeniem taśmy, głosów solowych (sopran chłopięcy, klarnet, saksofon), oktetu altowego oraz sekcji dętej i perkusji. Operując raczej skromnym składem, Kanczeli konstruuje zdumiewająco pełne brzmienia. To zresztą cecha charakterystyczna jego utworów, wyróżniających się ponadto bogatą symboliką, ujętą w rygory zwięzłej konstrukcji. W całym dziele pobrzmiewają motywy, które kompozytor chętnie eksploatuje, m.in. w późniejszym od "Modlitw" "Styksie" (1999 r.). Ale tytuły dzieł, sugerujące ich programowość, bywają często złudne. - Może nie do końca było tak z "Modlitwami" - mówi Kanczeli - ale "Styx", w którym wielu słyszało płynącą łódź Charona, swój tytuł otrzymał kilka tygodni po skomponowaniu. Nie miałem pomysłu, jak utwór nazwać i przyjaciel powiedział mi: a może Styx?. I tak się stało. Kanczeli, choć w jego kompozycjach jest sporo mroku i kontemplacyjnej zadumy, jest człowiekiem pogodnym. - Generalnie piszę muzykę wolną i cichą, ale kiedy upływa szósta, siódma minuta i czuję, że słuchacz zasypia, budzę go, by znów słuchał w skupieniu - żartował na konferencji prasowej. "Życie bez Bożego Narodzenia" to istotnie sinusoida, która masywnym brzmieniem potęguje intensywność przeżywania słuchaczy, by za chwilę pozwolić im na intymną refleksję, zatopienie się w przepastnej długości fraz, poszczególnych dźwięków. Gija Kanczeli z wyraźnym zadowoleniem i uznaniem przyjął interpretację, jaką zaproponował Marek Moś, prowadzący Orkiestrę Kameralną AUKSO, wspieraną przez sekcje instrumentów dętych i perkusyjnych NOSPR i zespół kameralny Chóru Filharmonii Śląskiej. A publiczność oklaskami na stojąco podziękowała artystom za trzy godziny skupienia, wrażliwość i precyzję brzmienia. Organizatorzy festiwalu i muzycy poświęcili ten koncert pamięci ofiar zamachu terrorystycznego w Biesłanie.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.