Od kilku miesięcy trwa w naszym kraju ożywiona i momentami bardzo gorąca dyskusja na temat zakazu handlu w niedzielę - próbę jej podsumowania podjąl Nasz Dziennik.
W Radomiu od 15 sierpnia obowiązywała przez 4 tygodnie uchwała Rady Miejskiej pozwalająca na otwieranie sklepów w tym dniu tylko od godz. 11.00 do godz. 14.00. Jednak na ostatniej sesji została zniesiona. Zwolennicy ograniczenia handlu zapowiadają przygotowanie nowego projektu. Nie udało się wprowadzić ograniczeń handlowych w Krakowie i Lublinie, gdzie podobne uchwały przepadały niewielką liczbą głosów. Z kolei w Zgierzu chciano zamknąć tylko duże sklepy, ale uchwałę uchylił wojewoda łódzki. Nad podobnymi rozwiązaniami zastanawiają się też radni w innych większych i mniejszych miastach. Sporo racji jest w twierdzeniu wielu publicystów, że oto jesteśmy świadkami "bitwy o handel", w której racje społeczne, religijne czy moralne zderzają się z argumentami gospodarczymi. Niewątpliwie najważniejszym powodem prób wprowadzania do prawa lokalnego uchwał ograniczających handel lub zakazujących go w niedziele i święta jest obrona wyjątkowego charakteru tego dnia. Dla ludzi wierzących niedziela jest dniem świętym, przeznaczonym na udział we Mszy św. i odpoczynek po tygodniu ciężkiej pracy. Ale nawet ci, którzy deklarują się jako niewierzący, nie wyobrażają sobie zlikwidowania świątecznego charakteru niedzieli. Ten dzień w naszym kręgu religijnym i kulturowym jest po prostu dniem wolnym od pracy. Śmiesznie więc brzmią twierdzenia liberałów, że np. prawo pracy przewiduje dla pracowników dzień wolny, ale nie musi to być niedziela (!). W takim razie jaki dzień? Wtorek czy piątek, a może środa?! Prawda jest zaś taka, że wolna niedziela wyznacza ludziom pewien rytm życia. Jest czas pracy i odpoczynku, i świętowania. To dlatego zakaz handlu ma bronić wyjątkowego charakteru niedzieli i umożliwiać wypoczynek ludziom zatrudnionym w sklepach. Dziś pracownicy często są po prostu wykorzystywani przez pracodawców, zwłaszcza w supermarketach. Obok tych argumentów społecznych nie brakuje też argumentów ekonomicznych, które udowadniają, że zamykanie sklepów w dni świąteczne wcale nie musi się negatywnie odbić na gospodarce. Będą robić zakupy Jako główny argument przeciwnicy wprowadzenia zakazu handlu w niedziele podają, że na skutek takiego prawa znacznie spadną obroty w placówkach handlowych. Pogorszy się więc ich kondycja finansowa, a i tak handel nie należy do dochodowych branż. Wiele sklepów ledwo wiąże koniec z końcem. Zabranie więc jednego dnia handlowego doprowadzi ich właścicieli do ruiny.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.
W Dar es Salaam w Tanzanii spotkali się przywódcy krajów Afryki Wschodniej.