Od kilku miesięcy trwa w naszym kraju ożywiona i momentami bardzo gorąca dyskusja na temat zakazu handlu w niedzielę - próbę jej podsumowania podjąl Nasz Dziennik.
Na pierwszy rzut oka są to racjonalne i rozsądne argumenty, ale tak jest tylko pozornie. Czy ktoś uwierzy w to, że jeśli Polacy nie będą robić zakupów w niedziele, to wtedy zostawią mniej pieniędzy w sklepach? Przecież to niemożliwe. Polacy nadal będą jedli tyle, ile obecnie, nadal będą się ubierali, kupowali artykuły gospodarstwa domowego, telewizory, rowery, komputery, tysiące innych drobiazgów. Jeśli, załóżmy, czteroosobowa rodzina kupuje codziennie chleb, kilka bułek, a raz w tygodniu zapas wędliny, mięsa, sera czy innych produktów żywnościowych, to przecież nadal będzie konsumowała tyle samo, co obecnie. W niedzielę też zasiądą do śniadania, obiadu czy kolacji i nie ma znaczenia, którego dnia zrobią zakupy. Wolne od handlu niedziele przyniosą i taką korzyść, że być może wielu Polaków bardziej sensownie będzie robić zakupy. Teraz, zwłaszcza w supermarketach, kupujemy wiele niepotrzebnych rzeczy. Warto ograniczyć takie marnotrawstwo. Czy będą zwalniać? Kolejny, bardzo często podnoszony przez zwolenników niedzielnego handlu argument to ostrzeżenia przed zwolnieniami w sklepach. Wiąże się on niejako z nieuzasadnionymi obawami o spadek obrotów w placówkach handlowych. Ale tak jak nie ma przesłanek do twierdzenia, że sklepy będą globalnie mniej sprzedawać towaru, tak nie ma powodu do zwalniania ludzi. Przecież wiele placówek, aby ułatwić ludziom kupowanie, wydłuży czas pracy przynajmniej w niektóre dni tygodnia, zwłaszcza piątki i soboty. Klientów ktoś musi wtedy obsłużyć. Poza tym wolna niedziela oznacza częściowe zmniejszenie kosztów pracy. W jaki sposób? Teraz, gdy pracownik przychodzi do sklepu w niedzielę, powinien dostać w tygodniu jeden dzień wolny. Musi więc wtedy pracować za niego ktoś inny. Jeśli w niedzielę sklep przestaje handlować, to właścicielowi ubywa jeden problem związany z organizacją pracy. Niewątpliwie trzeba być przygotowanym na to, że zachodnie sieci handlowe specjalnie dokonają redukcji zatrudnienia, aby udowodnić, że racja jest po ich stronie. Trzeba to spokojnie przeczekać, bo po pierwsze, w sieciach i tak cały czas trwa duża rotacja kadrowa, a zakaz handlu w niedziele mogą potraktować jako wygodny pretekst, żeby pozbywać się ludzi. Rolą państwa, odpowiednich inspekcji kontrolnych jest przeciwdziałanie takim patologiom. Co zamiast handlu? Wprowadzenie zakazu handlu w niedziele na pewno spowodowałoby zmianę wielu przyzwyczajeń Polaków. Zyskaliby oni wtedy prawdziwy wolny dzień. Można oczekiwać, że nie tylko więcej czasu będziemy w niedziele spędzać w gronie rodzinnym, ale może wreszcie znajdziemy czas na wizytę w teatrze, kinie, przeczytanie dobrej książki czy też wizytę u długo niewidzianych znajomych. Niehandlowe niedziele spowodują, że zupełnie inaczej, bardziej pożytecznie będziemy wykorzystywać ten czas.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.