Wybitny historyk prof. Piotr Stefan Wandycz otrzymał tytuł doktora honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Emerytowany profesor Uniwersytetu w Yale stwierdził w przemówieniu, że historia jest pasją jego życia, a szczególny związek czuje ze środowiskiem lubelskiego Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej, w którego ukierunkowaniu znajduje "potwierdzenie ważności dziedziny naukowej", na której się skupił. Telegramy granulacyjne dla nowego doktora honoris causa przysłali m.in. kard. Franciszek Macharski i sekretarz generalny Polskiej Akademii Umiejętności prof. Jerzy Wyrozumski. Tytuł jest "wyrazem najwyższego uznania dla ogromnego dorobku naukowego i działalności dydaktycznej" prof. Piotra Stefana Wandycza, "zaliczanego do grona najwybitniejszych znawców dziejów najnowszych Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, a także dla aktywnego i twórczego udziału profesora w życiu naukowym Europy i Ameryki" - napisano w uchwale Senatu Akademickiego. Promotor tytułu, prof. Jerzy Kłoczowski, nazwał laureata "znakomitym znawcą dziejów Polski i Polaków w XIX i XX stuleciu potraktowanych w szerokim kontekście międzynarodowym, porównawczym". Prof. Kłoczowski zauważył, że nowy doktor honoris causa potrafił łączyć historiografię "zagraniczną" z "krajową", zachowując niezależność w pracach i osądach. Podkreślił, że w prezentacji spraw polskich, ale i w całym dorobku, cechuje go "rzeczowy, obiektywny, krytyczny ton" i "niezbędna perspektywa porównawcza". Przypominając ważniejsze momenty jego dorobku naukowego stwierdził, że problematyka Europy Środkowo-Wschodniej zajmuje w tym dorobku osobne, ważne miejsce. Zaznaczył, że cała twórczość prof. Wandycza służyła pracy nad zmianą "jednostronności polskiej percepcji Rzeczypospolitej" i "przebudowie tradycyjnej wizji historii Polski poprzez porównawcze, bardzo spokojne i rzeczowe spojrzenie na tę historię, na wydarzenia i procesy". Dodał, że takiej historii bardzo dziś potrzeba. Mówiąc o współpracy prof. Wandycza z różnymi środowiskami i historykami stwierdził, że "umiał on po prostu budować mosty, autentyczne porozumienia międzyludzkie, z największym dla obu stron pożytkiem". - Historia była i jest pasją mojego życia - podkreślił prof. Piotr Stefan Wandycz. - W mojej przygodzie z historią, jeśli próbowałem w pewnym momencie uciec od dziejów Polski, to dlatego, że deprymowały mnie karty zapisane warcholstwem i prywatą, klęskami, których można było uniknąć i niespełnionymi nadziejami - mówił. Dodał, że swoją emigrację po drugiej wojnie światowej, tak jak wielu innych, traktował jako "protest i demonstrację przeciw Jałcie i narzuconemu Polsce przez Sowiety komunistycznemu reżimowi". - Chcieliśmy być tym wolnym głosem, przypominającym opinii publicznej świata, że ujarzmiona Polska jest, zwłaszcza w okresie stalinowskim, krajem, w którym nauki humanistyczne, zwłaszcza historia, są zmuszone służyć obcej ideologii, a dzieje nasze są poddawane daleko idącej rewizji metod i poglądów - mówił. Laureat opowiadał, jak w różnych krajach poznawał różne sposoby nauczania historii i uczył się odnajdywania innej perspektywy patrzenia na dzieje polskie i zrozumienia dla odmiennych punktów widzenia. Podkreślając, że starał się zawsze podtrzymywać swą tożsamość historyka - Polaka, dodał: - Uważałem i uważam, że dzieje Polski rozumie się w pełni dopiero wtedy, kiedy bada się je w szerszym kontekście Europy Środkowo-Wschodniej i historii powszechnej. Z większą dozą prawdopodobieństwa można wówczas odpowiadać na pytanie, co stanowi specyficznie polskie, a co uniwersalne drogi rozwojowe. Przyznał, że miewał momenty niewiary w sens wykonywanej pracy, jednak sytuacja zdjęcia z indeksu pozwala mu wierzyć, że jego wysiłek nie poszedł na marne. Dodał, że upadek komunizmu dał mu także możność włączenia się do działalności różnych gremiów w Polsce, z czego najbliższy jest mu Instytut Europy Środkowo-Wschodniej pod kierownictwem prof. Kłoczowskiego. - W jego ukierunkowaniu i podejściu znajduję potwierdzenie ważności dziedziny naukowej, na której się skupiłem i której poświęciłem wiele lat - powiedział.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.