Współczesne małżeństwa i rodziny chrześcijańskie nie muszą uciekać przed Herodem, aby obronić poczęte życie - swoje dziecko. Groźniejszy i bardziej niebezpieczny jest dla nich współczesny styl zachowań przepojony konsumpcjonizmem i hedonizmem napisałe ks. prof. dr hab. Stanisław Wilk, rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w liście odczytywanym dziś w kościołach całej Polski.
„Ale wiemy – pisze dalej Ojciec św. – że w Mateuszowym opisie Sądu Ostatecznego jest także ta druga lista, groźna i przerażająca: „Idźcie precz ode Mnie […]. Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić...” (Mt 25, 41-43). I na tej liście znajdą się z pewnością także inne fakty, w których Jezus chce się utożsamić z człowiekiem odrzuconym. On utożsamia się z opuszczoną żoną czy mężem, z poczętym i odrzuconym dzieckiem: „Nie przyjęliście Mnie!” Również i ten sąd idzie poprzez dzieje naszych rodzin, przez dzieje narodów i ludzkości. Chrystusowe: „Nie przyjęliście Mnie” odnosi się również do instytucji społecznych, rządów i organizacji międzynarodowych”. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,16) Tak jak przychodzący na świat Syn Boży jest darem Boga dla ludzkości, wyrazem Jego miłości do człowieka, tak każde dziecko jest darem Boga dla rodziców. Jest znakiem i odbiciem ich miłości, znakiem trwałości i jedności małżeńskiej oraz syntezą macierzyństwa i ojcostwa. Jest także „radością” (Ps 128), „przedmiotem honoru i poczuciem dumy” (Ps 144), „światłością dla oczu” (Tob 10,5) i „koroną życia” (Prz 17,6). Dziecko przekształca małżeństwo w rodzinę. We wspólnocie rodzinnej powinno znaleźć odpowiedni klimat i warunki do swego wszechstronnego rozwoju, a przede wszystkim atmosferę miłości, w której na pierwszym miejscu stawia się dobro drugiej osoby. Dziecko obdarowywane dobrem, kochane przez swych rodziców, uczy się kochać, naśladując miłość rodziców i osób bliskich. W społeczności rodzinnej zaczyna używać rozumu, rozpoznaje dobro, nawiązuje pierwsze kontakty z innymi osobami, uczestniczy w ich życiu, uświadamia sobie, że jest kimś odrębnym i uczy się, co znaczy być człowiekiem. Dlatego rodzice nie powinni pozbawiać go swej żywej i bliskiej obecności, zastępując ją błyskotkami czy ekranem telewizora. Ono ma prawo do wymiany uczuć i do poczucia bezpieczeństwa, ma prawo do posiadania prawdziwego domu. Ma również prawo do pełnego i radosnego przeżywania swego dzieciństwa, które często niszczone jest nie tylko przez głód, wojny, choroby, ale także – czasem w dobrej wierze – przez samą wspólnotę rodzinną: wymuszanie sukcesów w nauce lub w sporcie, odbieranie czasu na zabawy i rozrywki, ograniczanie kontaktów z rówieśnikami, żądanie zachowań i postaw emocjonalnych, intelektualnych i społecznych właściwych ludziom dorosłym. Drodzy Rodzice, nie zabierajcie swym dzieciom dzieciństwa; nie niszczcie tego wspaniałego, pełnowartościowego okresu ludzkiej egzystencji, w którym w pełnej równowadze psychicznej i społecznej kształtuje się jego osobowość – osobowość człowieka. „Sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy” (Kol 3,15) Rodzina jest darem Boga i w Nim ma swój początek. Według zamysłu Bożego została „utworzona jako głęboka wspólnota życia i miłości”. Jej prawa są prawami Bożymi, a jednym z zadań jest realizacja posłannictwa wychowania. Rodzice, jako pierwsi i bezpośredni wychowawcy swoich dzieci „mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami moralnymi i religijnymi, z uwzględnieniem tradycji kulturowych rodziny, które sprzyjają dobru i godności dziecka; winni także otrzymywać od społeczeństwa odpowiednią pomoc i wsparcie konieczne do wypełnienia roli wychowawców” (Karta Praw Rodziny 1983). Wychowanie może się dokonywać jedynie w atmosferze miłości, którą wzajemnie obdarzają się wszyscy członkowie rodziny. Rodzice i dzieci, dzieląc się w codziennym życiu miłością jako darem, lepiej rozumieją, że człowiek rozwija się właściwie poprzez dobroć, usłużność, bezinteresowność, wyrzeczenie i służbę na rzecz dobra wspólnego.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.