Jak przeprowadzić lustrację dziennikarzy, aby nie uderzyła w osoby niewinne - zastanawiali się uczestnicy dyskusji "Dziennikarze i lustracja". Spotkanie zorganizowało Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
Uczestnicy panelu byli zgodni - lustracja dziennikarzy jest nieunikniona, jednak należy zrobić wszystko, aby nie skrzywdzić niewinnych ludzi, którzy znaleźli się na liście zasobów IPN, choć byli ofiarami systemu - tę opinię podzielali wszyscy uczestnicy dyskusji. Część z nich wyraziło poważne obawy, że zostanie skrzywdzonych wiele niewinnych osób. Abp Józef Życiński przypomniał, że zawsze bronił lustracji, jednak obawia się haseł typu "Zrobimy rewolucję lustracyjną". Sprzeciwił się zrównaniu katów i ofiar. - Dziwię się, że tak wiele środowisk nie widzi wymiaru etycznego "rewolucji na oślep" - ubolewał. - Lustracja "tak", rewolucja lustracyjna "nie" - podkreślił. Zachęcał aby "rewolucyjnie" nastawieni lustratorzy zrobili rachunek sumienia i nauczyli się etycznych metod lustracji. Podobne obawy wyraził dziennikarz Tomasz Wołek. Były naczelny "Życia" ubolewał, że zwolennicy lustracji lekceważą ból potencjalnych jej ofiar. - Mówi się, że gdzie drwa robią, tam wióry lecą. W tej sytuacji jestem stanowczo za wiórami - stwierdził. O tym, że lustracja w środowisku dziennikarzy jest konieczna mówiła socjolog Barbara Radziejowska-Fedyszak. Społeczeństwo ma prawo do tej wiedzy, większość Polaków pragnie lustracji, a także tego, by byli agencji nie pełnili ważnych funkcji państwowych. Należy wykazać, czy w danym przypadku nie zachodzi konflikt interesów - czy dziennikarz nie był w przeszłości uwikłany w układy z ludźmi, którzy dziś mają wpływy polityczne i gospodarcze. Socjolog z UW prof. Ireneusz Krzemiński zwrócił uwagę, że kolejne komisje śledcze wykazały, że rząd Leszka Millera próbował stworzyć PRL-bis, w którym ludzie ze służb specjalnych odgrywali szczególnie ważną rolę. Opowiadając się zdecydowanie za lustracją przypomniał, że dużo zależy od dziennikarzy - to oni powinni stworzyć taką atmosferę, w której takie osoby jak Małgorzata Niezabitowska - mające poważne zasługi dla ruchu niepodległościowego, ale które przeżyły też załamania - mogli przyznać się do winy nie bojąc się napiętnowania. Dziennikarz tygodnika "Newsweek" Piotr Zaremba podkreślił, że lustracja jest konieczna zwłaszcza w kręgu dziennikarzy, gdyż wykonują zawód zaufania publicznego. Zwrócił uwagę, jak trudna była sytuacja IPN - cokolwiek by nie zrobił Instytut, byłby atakowany. Należy skupić się na pytaniu jak to zrobić? Prezes IPN prof. Leon Kieres przypomniał, że określone środowiska powinny zwrócić się z prośbą o lustrację do Instytutu. Takie prośby skierowały redakcje "Tygodnika Powszechnego" i pewnego warszawskiego tygodnika ilustrowanego. Dziennikarz Stanisław Remuszko przypomniał, że projekt PiS i PO zakłada, że lustracji powinni podlegać redaktorzy naczelni, ich zastępcy i szefowie działów. Uczestnicy dyskusji zgodzili się, że gdyby lustrację przeprowadziły anioły, i tak byliby pokrzywdzeni. Jednak współczucie dla ofiar nie powinno zahamować dążenia do przejrzystości w życiu społecznym. Tomasz Wiścicki z miesięcznika "Więź" ubolewał, że antylustracyjne środowiska - "Gazeta Wyborcza", "Tygodnik Powszechny", czy Unia Wolności zyskały argument - lustracja kogoś skrzywdzi. Należy zastanowić się, jak zmienić prawo, aby tych krzywd było jak najmniej. Zaś dziennikarze powinni wywierać presję na polityków, aby nie obcinali funduszy na działanie IPN. Historyk prof. Andrzej Paczkowski stwierdził, że ujawnienie listy przez Bronisław Wildsteina świadczy o jego bezradności i desperacji. Tyle lat pisał i walczył o jawność w życiu publicznym, bez rezultatów, w końcu zdecydował się na wywołanie skandalu, draki. Wyraził wątpliwość, czy dawni agenci rzeczywiście tworzą nieprzejrzyste struktury gospodarcze i polityczne. Jego zdaniem z całej afery może pozostać jedynie kilkaset pokrzywdzonych osób, nie będzie przełomu ani rewolucji.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.