A co z tajemnicą?

PAP/a.

publikacja 25.04.2005 10:21

Papież Benedykt XVI został wybrany głosami 95 ze 115 kardynałów - pisze w poniedziałkowym wydaniu amerykański tygodnik "Time".

W artykule zatytułowanym "Podbój Rzymu" o drodze kardynała Josepha Ratzingera do tronu papieskiego, magazyn powołuje się na rozmaite dobrze poinformowane źródła, w tym anonimowych kardynałów. "Time" pisze, że już w pierwszym głosowaniu Ratzinger zdobył zdecydowane prowadzenie przed innymi kandydatami, w tym zwłaszcza kardynałem Carlo Marią Martinim i kardynałem Dionigim Tettamanzim. Liczne karty do głosowania zostały ponoć niewypełnione. W drugim głosowaniu - według tygodnika - Ratzinger dostał 60 głosów, w trzecim zaś jeszcze bardziej zbliżył się do wymaganej większości 77 głosów. To, że Ratzinger wygrał już w czwartym głosowaniu mocną większością 95 głosów, według "Time'a" rozczarowało niektórych elektorów, opowiadających się za kandydatami uważanymi za bardziej liberalnych. "Dobre konklawe to takie, gdzie ściera się co najmniej dwóch kandydatów - powiedział jeden z anonimowych rozmówców "Time'a". - Złe konklawe to takie, kiedy jest jedna dominująca osobistość. Tak było w tym przypadku". "Time" dodaje, że kandydatura Martiniego została wysunięta tylko po to, by osłabić siłę głosów stojących za Ratzingerem - kardynał Martini bowiem nie chciał zostać papieżem, ale liczył, że w kolejnych głosowaniach jego zwolennicy oddadzą głosy na innego kandydata "liberałów". Magazyn pisze również, powołując się na dobrze poinformowane źródła, że kardynał Ratzinger nie wahał się ani chwili, kiedy po wyborze zadano mu pytanie, jakie przyjmie imię jako papież. Benedykt XVI był przygotowany - komentuje "Time". Od redakcji: Czytając tego typu informacje nie tylko wierzący katolik, ale każdy traktujący poważnie honor i uczciwość, zadaje sobie pytanie "A co z przysięgą? Co z tajemnicą? Skąd oni naprawdę to wiedzą?". Jakoś trudno uwierzyć w tych "anonimowych kardynałów". Trudno uwierzyć, że w tak wąskim gronie zaledwie 115 osób znaleźli się ludzie nieodpowiedzialni i lekceważący przysięgę składaną na Ewangelię. Ten rodzaj "dziennikarstwa", jaki zaprezentował "Time" nie jest nam bliski. Nie tylko z powodu wątpliwej rzeteleności podawanych informacji i pogoni za sensacją. Także z powodu braku szacunku do takich wartości, jak tajemnica, przysięga, uczciwość, wierność danemu słowu. W rzeczywistości przecież tekst w "Time" stawia w bardzo złym świetle kardynałów. Jesteśmy przekonani, że ich po prostu oczernia. redakcja portalu Wiara.pl

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona