Nie byłem nigdy świadomym donosicielem z zamiarem szkodzenia osobom prywatnym, współbraciom zakonnym, hierarchii czy Kościołowi - oświadczył o. Konrad Hejmo.
O. Hejmo podkreśla, że "najpierw dokonano bezprawnego zgilotynowania mnie, bez procesu, bez uwzględnienia moich praw ludzkich, bez wysłuchania drugiej strony, bez postawienia mi konkretnych zarzutów, niby za +donoszenie na Ojca Świętego+ - żeby się lepiej nagłośniło - a potem zrobiono sąd ostateczny, za drobne informacje obiegowe, za plotki, nikomu nie przynoszące szkody, za rozmowy z urzędnikami PRL, którzy byli często również pracownikami SB, za rachunki niewiadomego pochodzenia". Zdaniem o. Hejmy, to "pokazowy akt niesprawiedliwego działania instytucji, podobno wolnej Polski, w imię jakiejś bliżej nie określonej sprawiedliwości, a co dziwniejsze, robione to jest przez ludzi, podających się za katolików". "Bogu dzięki, że są także wierni i oddani przyjaciele, którzy, gdy nawet nie rozumieją gry, bo nie ulega wątpliwości, że ta cała sprawa to wielka gra sił wrogich, wierzą człowiekowi krzywdzonemu i spieszą mu z pomocą" - oświadczył. Podkreślając, że "byliśmy wszyscy tak blisko Papieża, który cierpiał", o. Hejmo dodał, że nie przewidywał wtedy, "że cząstka papieskiego cierpienia, prawie bezpośrednio po śmierci Jana Pawła II, przejdzie na mnie". Zakonnik odniósł wrażenie, że autorzy raportu "zakładają całkowity brak dobrej woli i sumienia u mnie". Sam raport "pełen jest mało znaczących słów, opisów sytuacji, insynuacji, które, nagromadzone razem, stwarzają wrażenie wielkiej konspiracji i wszechwiedzy agentów, a to jest tylko obalanie zamku z kart". Z "teczki" o. Hejmy wynika, że jego "opiekunem" w SB był mjr Głowacki. "Sądziłem, że to pseudonim, jednak z +teczki+ wynika, że tak się nazywał. Muszę przyznać, że nie był bardzo uciążliwy" - oświadczył zakonnik. Podkreślił, że w dominikańskim piśmie "W drodze" zajmował się tylko techniczną stroną pisma i nie miał wpływu na kierunek treści. "Nigdy nie chciałem być nawet przeorem, a co dopiero prowincjałem" - oświadczył. Odnosząc się do sprawy prezentów, jakie miał dostać od SB, o. Hejmo oświadczył, że "nie pamięta niczego konkretnego, ale nie dajmy się zwariować. Ileż prezentów otrzymałem od ludzi w życiu, a jeszcze więcej rozdałem. To są żenujące wyliczanki". Zapewnił, że gdy był już w Rzymie, przygotowywał w delegaturze Biura Prasowego Episkopatu Polski przeglądy prasy zagranicznej na temat Kościoła, które przekazywał m.in. "zaprzyjaźnionemu z wieloma księżmi i świeckimi z Rzymu, panu M., (nazwisko znam), którego raport nazywa podobno +Lakar+".
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.