Do kolejnych zamachów bombowych na kościoły doszło w Iraku. Chrześcijanie obawiają się o swoją przyszłość.
Ufamy, że modlitwa pozwoli nam pokonać strach – powiedział chaldejski Patriarcha Bagdadu. Zamachy przeciwko chrześcijanom potępiła rzymska wspólnota św. Idziego. Jednocześnie wyraziła zaniepokojenie eskalacją przemocy w tym kraju. Mówi prałat Krzysztof Nitkiewicz z Kongregacji dla Kościołów Wschodnich. 29 stycznia około godz. 16:15, w Bagdadzie i Kirkuku dokonano całej serii zamachów bombowych na kościoły chrześcijańskie. Jedna z bomb wybuchła w samochodzie-pułapce stojącym przed budynkiem Nuncjatury Apostolskiej. Są trzy ofiary śmiertelne, 6 rannych oraz wiele zniszczeń materialnych. Wybuch bomby przed bagdadzkim kościołem Mar Mary, o mały włos nie dotknął natomiast patriarchy chaldejskiego Emanula III, który miał tam odprawić Mszę św. Patriarcha przybył na miejsce dosłownie w chwilę po zamachu. Ponieważ nie było warunków żeby sprawować liturgię, odmówił z wiernymi dziesiątkę różańca, zachęcając ich, żeby pomimo istniejących trudności i stałego zagrożenia życia nie uciekali z kraju. Oblicza się, że od początku drugiej wojny irackiej, około 10% chrześcijan zdecydowało się wyemigrować, pozostawiając w Iraku dorobek całego życia. Chociaż chrześcijaństwo zakorzeniło się w Iraku dużo wcześniej niż islam, chrześcijanie postrzegani są przez skrajnych fundamentalistów muzułmańskich jako element obcy, związany z Zachodem, stąd systematycznie padają ofiarą zamachów.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.