Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik uważa, że tzw. prasowa lustracja, która się teraz dokonuje, może budzić nadzieję na oczyszczenie, ale trzeba pamiętać, że nigdy nie wolno odejść od prawdy.
Ta obowiązuje zawsze i wszędzie. Kościół nie boi się prawdy, nawet trudnej - podkreśla biskup. Abp Michalik powiedział: "Niekiedy trzeba czuwać, żeby tą prawdą nie skrzywdzić człowieka i podawać ją w miłości. Natomiast patrząc na sytuacje trudne, trzeba je rozwiązywać, nie ukrywać i Kościół nie boi się lustracji, nie boi się ujawniania błędów, słabości czy niedociągnięć. Problem jest w tym, żeby nie czynić z tej sprawy zastępczego tematu i nie robić zasłony dymnej do ukrywania czegokolwiek. Zwłaszcza, że sprawa dotyczy głębokiej problematyki, która się wiąże z całą strategią manipulowania narodem przez dawny system". Dodał, że jeśli mówimy o ujawnianiu, czyli poszukiwaniu prawdy na drodze autentycznej lustracji, to niech w oparciu o ustalone kryteria dokonuje jej państwo, które ma odpowiednie środki i jest spadkobiercą całego dziedzictwa przeszłości. "To nie biskupi, to nie kurie spowodowały całą tę lawinę zła. Trzeba mieć odwagę i poszukiwania zacząć od mocodawców. To jest pierwsza zasada, że nie wolno zrównać prześladowców z prześladowanymi. Tym bardziej, że same kryteria określające tajnego współpracownika są niejasne. Kto był współpracownikiem? Czy tylko ten, kto rozmawiał z urzędnikiem bezpieczeństwa, czy załatwiał jakąś sprawę? Czy nie należałoby również zacząć mówić o tym, że Kościół poniósł niezwykłe ofiary w tej sprawie? Kościół, to znaczy ci wszyscy, którzy także z nim byli związani, również działacze świeccy" - podkreślił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Zaznaczył, że jeśli patrzy się na ofiary urzędu bezpieczeństwa, to trzeba też pamiętać o męczennikach i bohaterach - o ks. Popiełuszce, ks. Zychu, ks. Niedzielaku i innych zamordowanych, a także o księżach, którzy byli nagabywani i nie poddali się, cierpliwie znosząc te różne "nachodzenia". "Nie wolno też równać tych wszystkich, którzy trwali na posterunku z tymi, którzy rzekomo łatwiejsze, ale haniebne drogi wybierali i starali się może nawet zarobić, czy przyjmować jakieś zapłaty. Trzeba to powiedzieć, że zrobili źle i zachęcić wszystkich do tego, żeby się od tej drogi odcięli i przestrzegli na przyszłość innych, że tylko droga uczciwości, wierności, nawet ofiary jest drogą szlachetną i godną" - powiedział abp Michalik.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.