Za Naszym Dziennikiem publikujemy cały tekst świadectwa, jakie złożyła o swym cierpieniu i okolicznościach cudownego uzdrowienia francuska siostra zakonna. Jej niewytłumaczalne medycznie uzdrowienie z choroby Parkinsona zostało wybrane w prowadzonym procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II. Tekst udostępnił ks. Sławomir Oder - postulator procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II.
13 maja, w święto Matki Bożej Fatimskiej, Papież Benedykt XVI otworzył proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Począwszy od 14 maja, moje siostry ze wszystkich wspólnot we Francji i w Afryce modliły się o wstawiennictwo Jana Pawła II, prosząc o moje uzdrowienie. Modlitwy trwały bez przerwy aż do chwili, kiedy stwierdzono, że jestem zdrowa. Byłam wówczas na wakacjach. Kiedy czas odpoczynku się skończył, 26 maja wróciłam całkowicie wycieńczona chorobą. Od 14 maja towarzyszył mi ciągle pewien werset z Ewangelii według świętego Jana: "Jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą". Jest 1 czerwca, nie daję już rady, walczę, aby nie poddać się i utrzymać na nogach. 2 czerwca po południu idę do przełożonej, aby prosić ją o zwolnienie mnie z obowiązków wynikających z pracy. Ona nalega, abym wytrzymała do czasu, kiedy wrócę z Lourdes w sierpniu, i dodaje: "Jan Paweł II jeszcze nie powiedział ostatniego słowa". Jan Paweł II był obecny przy naszej rozmowie, która odbyła się w atmosferze pokoju i pogody ducha. Przełożona podaje mi w pewnej chwili pióro i prosi o napisanie "Jan Paweł II": jest godzina 17.00. Z wielką trudnością piszę "Jan Paweł II". Patrząc na nieczytelne pismo, przez długą chwilę pozostajemy w ciszy. Dzień toczy się dalej normalnie. Po modlitwie wieczornej o godzinie 21.00 weszłam do mojego biura, by następnie udać się do pokoju. Było to między 21.30 a 21.45. Wówczas odczułam pragnienie, by wziąć pióro i pisać. Jak gdyby ktoś mówił mi: "Weź pióro i pisz". Ku memu wielkiemu zdziwieniu pismo było czytelne. Nie pojęłam dobrze, co się dzieje, położyłam się na łóżku. Było to dokładnie dwa miesiące po tym, jak Jan Paweł II opuścił nas i udał się do domu Ojca. O 4.30 obudziłam się zdziwiona, że mogłam spać. Od razu wstałam z łóżka, moje ciało już nie bolało, nie czułam żadnego zesztywnienia, a wewnętrznie nie byłam już ta sama. Potem jakieś wewnętrzne wezwanie, jakaś siła skłoniła mnie, bym poszła modlić się przed Najświętszym Sakramentem. Zeszłam do oratorium. Modliłam się przed Najświętszym Sakramentem. Ogarnął mnie wielki pokój i błogość. Coś ogromnego, jakaś tajemnica, którą trudno opisać. Następnie, ciągle przed Najświętszym Sakramentem, rozważałam nad tajemnicami światła Jana Pawła II. A o godzinie 6.00 wyszłam, by razem z siostrami modlić się w kaplicy i uczestniczyć w Eucharystii.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.