Apelujemy do dziennikarzy i wszystkich osób odpowiedzialnych za przekaz medialny o szacunek dla podstawowych zasad etycznych: prawdy i rzetelności w przekazywaniu faktów, wyraźnego oddzielania komentarza od informacji, a nade wszystko o nieuleganie presji oglądalności, słuchalności i poczytności - czytamy w oświadczeniu Signis Polska.
Publikujemy cały tekst oświadczenia: STANOWISKO STOWARZYSZENIA KOMUNIKACJI SIGNIS-POLSKA W SPRAWIE JAKOŚCI PRACY DZIENNIKARSKIEJ W POLSKICH MEDIACH Przekazy medialne w ostatnich tygodniach przedstawiają obraz kraju rozdzieranego intrygami i kłótniami różnych obozów politycznych oraz grup społecznych. W atmosferze gorączkowej walki część dziennikarzy dąży do bezpośredniego wpływania na rzeczywistość tworząc własny obraz świata, a nierzadko uczestnicząc bezpośrednio w grze politycznej. Efektem ubocznym tych działań jest postępujące skłócenie społeczeństwa, które zamiast integrować się wokół wspólnych celów staje się coraz bardziej podzielone i rozbite. Zgodnie z przyjętymi w krajach demokratycznych standardami, dziennikarze powinni przede wszystkim informować o faktach, w następnej kolejności wyjaśniać ich sens, tak, aby był zrozumiały dla odbiorców i pozwalał na wyrobienie sobie opinii w konkretnej sprawie. Opowiedzenie się dziennikarza po jednej ze stron sporu politycznego bez wyraźnego powiadomienia o tym odbiorcy jest przejawem manipulacji oraz sprzeniewierzeniem się zasadom Karty Etycznej Mediów podpisanej w roku 1995 przez większość polskich mediów. W tej sytuacji apelujemy do dziennikarzy i wszystkich osób odpowiedzialnych za przekaz medialny o szacunek dla podstawowych zasad etycznych: prawdy i rzetelności w przekazywaniu faktów, wyraźnego oddzielania komentarza od informacji, a nade wszystko o nieuleganie presji oglądalności, słuchalności i poczytności. Zaufanie społeczne do dziennikarzy jest ogromne. Nie można roztrwonić go kosztem zdobywania popularności za wszelką cenę. Stowarzyszenie Komunikacji Społecznej SIGNIS-POLSKA Warszawa, 26 X 2006
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.