Jim Webb jest kandydatem na senatora w Wirginii. Harold Ford na senatora w Tennessee. Bob Casey na senatora z Pensylwanii. Wszyscy trzej są głęboko wierzący i chętnie afiszują się ze swoją wiarą - opisuje Gazeta Wyborcza.
Wszyscy są przeciwnikami prawa do aborcji i małżeństw homoseksualnych oraz zwolennikami prawa do posiadania broni. I wszyscy są kandydatami Partii Demokratycznej - odnotowuje GW. Po kilku kolejnych porażkach w wyborach - 2000, 2002, 2004 - Partia Demokratyczna bardzo starannie wybrała w tym roku swoich kandydatów, którzy mieli jej zapewnić większość w Kongresie. Demokraci przeżyli szok zwłaszcza w 2004 roku, gdy wyborcy masowo odrzucali ich kandydatów, tłumacząc, że priorytetem przy wyborze były dla nich "kwestie moralne i światopoglądowe". Faktycznie chodziło o religijność kandydatów. Ankiety wyborcze pokazały, że w 2004 roku wśród Amerykanów regularnie chodzących do kościoła trzy razy więcej osób głosowało na Republikanów niż na Demokratów. Amerykanie są bardzo religijnym społeczeństwem, a najdynamiczniej rozwijają się dziś (i zyskują na politycznym znaczeniu) stany Południa i Zachodu, a nie liberalno-lewicowe Wschodnie Wybrzeże. Demokraci zrozumieli, że jeśli nie zareagują na te trendy, na długo staną się partią mniejszościową. W tegorocznej ofensywie politycznej pomogła im oczywiście niepopularność prezydenta Busha, spowodowana głównie wojną w Iraku. Ale bez dobrych kandydatów, potrafiących do siebie przekonać wyborców w rejonach nawet bardzo konserwatywnych, nie mieliby co liczyć na sukces. Na wierzącego wierzący Podczas trwającego ponad rok starannego procesu selekcji kandydatów przywódcy Demokratów szukali kandydatów, którzy potrafią zebrać poklask nie tylko na lewicowych salonach Nowego Jorku, ale także w wiejskich rejonach Pensylwanii, Indiany, Ohio czy w stanach tradycyjnego Południa, jak Wirginia i Tennessee. Przeciw zagorzałemu katolikowi Rickowi Santorum, który jest republikańskim senatorem z Pensylwanii, wystawili Billa Caseya. To syn bardzo popularnego przed laty gubernatora stanu. Casey wcześniej w ogóle nie myślał o karierze politycznej, a w wyborach podobno głosował najczęściej na Republikanów. Jest też katolikiem i przeciwnikiem prawa do aborcji. To, gdy po wielomiesięcznych namowach Demokratów zgodził się kandydować, zabezpieczyło go przed zarzutami zniechęcających doń konserwatywnych wyborców.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.