Demokraci wierzą w Boga

Gazeta Wyborcza/Marcin Gadziński/a.

publikacja 08.11.2006 14:12

Jim Webb jest kandydatem na senatora w Wirginii. Harold Ford na senatora w Tennessee. Bob Casey na senatora z Pensylwanii. Wszyscy trzej są głęboko wierzący i chętnie afiszują się ze swoją wiarą - opisuje Gazeta Wyborcza.

- Ten demokrata nigdy wam nie odbierze waszej Biblii ani waszego karabinu! - tak zapowiadano na wiecach wyborczych Harolda Forda, czarnoskórego kandydata na senatora w Tennessee. W stanach Zachodu i Południa prawo do posiadania broni jest jedną z kluczowych kwestii, a szanse wyborcze wielu Demokratów zostały w przeszłości storpedowane przez ich propozycje ograniczenia dostępu do niej. Kandydat Demokratów na nowego senatora w Wirginii Jim Webb ostatnią przed wyborami niedzielę spędził, jeżdżąc od kościoła do kościoła, by przekonywać do siebie rozczarowanych Republikanami i Bushem "ewangelicznych chrześcijan". Podobnych kandydatów Demokraci wystawili też mnóstwo w walce o Izbę Reprezentantów. Jest wśród nich wielu byłych wojskowych, w tym weteranów z Iraku. Wszyscy popierają gorąco wojnę z terroryzmem, są przeciwni przedwczesnemu wycofywaniu wojsk z Iraku, choć oczywiście ostro krytykują Biały Dom i Pentagon za sposób, w jaki wojna była prowadzona. Trend ten wzmacnia jeszcze Joe Lieberman, wieloletni senator Partii Demokratycznej, któremu jego partia zarzuciła, że zbyt często popiera administrację Busha. Lieberman przegrał prawybory swojej partii z kandydatem, który ostro opowiada się za natychmiastowym wycofaniem z Iraku. Odbiło się to echem w całym kraju, bo mogło zapowiadać wielki sukces najbardziej lewicowego, antywojennego skrzydła Demokratów. Jednak Lieberman zdecydował się wystartować jako kandydat niezależny i we wtorkowych wyborach był niemal pewny zwycięstwa. Nowi Demokraci Nowi, demokratyczni członkowie Kongresu, dużo mniej lewicowi od ich bardziej doświadczonych partyjnych kolegów, budują nowy image tej partii bliższej ludziom wierzącym i twardszej w sprawach bezpieczeństwa narodowego. Nie sprawią z dnia na dzień, że cała Partia Demokratyczna przesunie się do centrum. Najważniejsze decyzje nadal będą podejmowali przywódcy partii, w tym Nancy Pelosi, nowa przewodnicząca Izby Reprezentantów, reprezentująca San Francisco, jeden z najbardziej lewicowych okręgów w całej Ameryce. Jednak w wielu sprawach - takich jak np. popierane przez Pelosi prawo do małżeństw homoseksualnych - ci centrowi Demokraci mogą głosować z Republikanami. Paradoksalnie, nowi Demokraci mogą mieć jednak problemy ze znalezieniem w Kongresie centrowych Republikanów. Najbardziej narażeni na utratę miejsc w Kongresie byli bowiem republikańscy kongresmani ze stanów Środkowego Zachodu, o wiele mniej konserwatywni od swoich kolegów z Południa czy Zachodu.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona