Wyznawana przez mieszkańców Indonezji religia dalej będzie wpisywana do dowodu osobistego. Decyzję w tej sprawie podjął parlament, który tym samym sprzeciwił się stanowisku mniejszości religijnych w tym kraju.
Od lat domagają się one rezygnacji z rubryki wyznaniowej w dokumentach, ponieważ często jest ona powodem dyskryminacji. Podobnego zdania są przedstawiciele organizacji broniących praw człowieka. Decyzję indonezyjskiego parlamentu uznały one za podeptanie prawa wolności sumienia i wyznania nastawione na uzyskanie określonych celów politycznych. W praktyce oznacza to większą kontrolę wyznawców islamu nad innymi religiami. Indonezja jest największym muzułmańskim krajem świata. Wyznawcy innych religii, w tym chrześcijanie, są tam niejednokrotnie dyskryminowani. Decyzję parlamentu skrytykował tamtejszy Kościół. „Wykorzystywanie wiary do celów politycznych sprawia, że staje się ona podstawą dyskryminacji, zamiast wzajemnego poszanowania” – stwierdził sekretarz komisji Episkopatu Indonezji do spraw relacji międzyreligijnych. Także przedstawiciele buddyzmu oświadczyli, że nie ma szans na pokojową przyszłość, kiedy buduje się społeczeństwo w oparciu o religijne podziały.
Incydent wpisuje się w rosnące napięcia dyplomatyczne między krajami.
W coraz bardziej powiązanym świecie jesteśmy wezwani do bycia budowniczymi pokoju.
Liczba ofiar śmiertelnych w całej Azji Południowo-Wschodniej przekroczyła już 1000.
A gdyby chodziło o, jak jest w niektórych krajach UE, legalizację narkotyków?