Metropolita katowicki arcybiskup Damian Zimoń odprawił Mszę św. dla osadzonych w katowickim Areszcie Śledczym. Przypomniał im, że dla każdego człowieka jest nadzieja, każdy może z Jezusem przemienić swoje życie.
Kiedy miała rozpocząć się homilia, w pobliskim kościele św. Kazimierza rozdzwoniły się dzwony. Arcybiskup poprosił obecnych na Eucharystii, aby się wsłuchali w ich dźwięk. Dopiero po dłuższej chwili zaczął mówić homilie. Przypomniał, że dzwony są głosem Boga - wzywają do kościoła, ale rozbrzmiewają również, gdy jest jakaś trwoga czy wielka radość. - Przychodzę tu, aby przypomnieć wam, powiedzieć, że życie każdego z was ma swoją wartość, że nie wszystko stracone, że trzeba mieć nadzieję na lepsze dni -mówił abp Zimoń. - Czasem pobyt tutaj jest związany z ogromnym nawróceniem. Pamiętajcie o tym. Arcybiskup przypomniał, że przed rokiem papież Benedykt XVI opublikował encyklikę "Bóg jest miłością". Podkreślił, że właśnie Boże Narodzenie szczególnie przypomina nam tę prawdę o Bogu. Z miłości stworzył człowieka. Z miłości również stał się człowiekiem. Nauczył nas modlić się słowami "Ojcze nasz", a to znaczy, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami, niezależnie od koloru skóry czy miejsca pobytu. - Chrystus nam towarzyszy, jest naszą Światłością, jest Drogą, Prawdą i Życiem - przypominał abp Zimoń. - Nikogo nie odrzuca, nikogo nie potępia, lecz czeka na przemianę naszego życia, na zmianę postępowania. W rozmowie z KAI metropolita górnośląski tłumaczył, że Boże Narodzenie jest tajemnicą bliskości Boga. Radosną nowinę o zbawieniu trzeba nieść wszystkim. To najbardziej zwyczajny obowiązek pastoralny biskupa, nie robię niczego nadzwyczajnego. Parafia, na terenie której znajduje się areszt, patrzy na osadzonych. Ich jest tutaj naprawdę dużo. Ale to trudne miejsce izolacji staje się dla niejednej osoby miejscem nawrócenia. Dlatego staram się być tutaj w każde Boże Narodzenia i w każdą Wielkanoc. Również dlatego, aby pokazać opinii publicznej, że ci ludzie są osadzeni, ale nie potępieni. Oni stąd wychodzą i wracają do normalnego życia. Trzeba im w tym pomagać, dać szansę nawrócenia i powrotu do społeczeństwa. W katowickim areszcie po roku 1989 powstało duszpasterstwo, prowadzone przez kapelana, któremu pomagają wolontariusze. Przygotowują oni co niedzielę Mszę św. dla osadzonych. Regularnie też odbywają się katechezy. Ponadto kapelan pełni w areszcie dyżury, podczas których spotyka się z osadzonymi i daje im okazję do skorzystania z sakramentu pojednania. - Od wielu lat mamy przepełniony areszt. W tej chwili przebywa w nim 510 osadzonych. Wśród przestępstw, o które są oskarżani, dominują kradzieże i rozboje, ale sporo jest też osób, podejrzanych o przestępstwa finansowe i gospodarcze - mówi pułkownik Piotr Stęczniewski, dyrektor Aresztu Śledczego w Katowicach. - Dla mnie świąteczna wizyta Arcybiskupa jest zawsze wielkim wydarzeniem. Odwiedza nas od kilkunastu lat. To wyjątkowe przeżycie uczestniczyć we Mszy świątecznej w miejscu pracy i wspólnie z osadzonymi. - Dyrekcja umożliwiła nam zorganizowanie wieczerzy Wigilijnej - powiedział jeden z osadzonych Tadeusz Koterba. - Ja tu jestem trzeci rok, mam nadzieję, że w przyszłym roku wyjdę na wolność. Zaangażowałem w przygotowania do świąt, bo zawsze Boże Narodzenie było dla mnie ważne. Uczyłem kolegów śpiewać kolędy, były próby. Mam nadzieję, że ten czas, który poświęciłem na to, jakoś zaowocuje. A wizyta Arcybiskupa dla mnie i dla kolegów, z którymi rozmawiałem, to niezwykłe przeżycie, które zawsze podnosi nas na duchu.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.