Arcybiskup San Francisco George Niederauer wywołał ostatnio konsternację wśród wiernych, wyrażając publicznie radość, że katolicka organizacja charytatywna Catholic Charities (CC) będzie mogła pośredniczyć w adopcji dzieci przez pary homoseksualne w jego archidiecezji - napisała Rzeczpospolita.
- Jestem szczęśliwy z tego powodu - mówił arcybiskup. Jego wypowiedź była szokująca, tym bardziej że CC, która już wcześniej pomagała homoseksualistom w adopcji dzieci, otrzymała za to z Watykanu reprymendę i jednoznaczny zakaz kontynuowania tej działalności. Kościół katolicki bowiem w swoim katechizmie głosi, że "tradycja, opierając się na Piśmie Świętym przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, iż akty homoseksualizmu (...) w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane". Oddział CC w San Francisco jednak nie chciał zastosować się do decyzji Watykanu i zaprzestać oddawania dzieci homoseksualistom. Aby obejść zakaz rozpoczął współpracę z portalem California Kids Connection, a za jego pośrednictwem z organizacją Family Builders by Adoption (Budowniczowie Rodzin przez Adopcję), specjalizującą się w adopcjach dzieci przez pary homoseksualne. O triku, którego użyli pracownicy CC, arcybiskup podczas wywiadu w stacji radiowej KCBS mówił z entuzjazmem. - Jestem naprawdę bardzo zadowolony z decyzji powziętej przez szefa Catholic Charities. Najważniejszą osobą w procesie adopcji jest dziecko. Jakkolwiek ważne jest, by para miała możliwość adoptowania dziecka, to najważniejsze w tym wszystkim jest to, by dziecko miało swój dom - podkreślił abp Niederauer. Od redakcji Nie pierwszy raz przekonujemy się, ile zamieszania w Kościele może wywołać jeden hierarcha, który nie zastanowi się nad tym, co mówi.
Szlachetna Paczka potrzebuje ponad 10 tys. wolontariuszy do przeprowadzenia akcji w całej Polsce.
Ekspert: aby Zachód odczytał to jako sygnał, władze musiałyby uwolnić kilkaset osób.
PIE: import surowców krytycznych z Ameryki Łacińskiej pozwoli UE uniezależnić się od Chin.