Hiszpańscy biskupi znowu stanęli w obronie prawa katolików do życia w zgodzie z sumieniem. Tym razem poszło o lekcje "relatywizmu moralnego" - napisała Rzeczpospolita.
Tak hiszpański Kościół postrzega nowy przedmiot - lekcje wychowania obywatelskiego, na których uczniom ma być wpajana szeroko rozumiana tolerancja - wyjaśnia Rzeczpospolita. Socjalistyczny rząd José Zapatero tłumaczy, że chodzi mu wyłącznie o zapobieganie kształtowaniu się wśród dzieci i młodzieży postaw rasistowskich, ksenofobicznych, seksistowskich i homofobicznych. Jest jednak uzasadnione podejrzenie, że socjaliści zyskają przy okazji potężny instrument indoktrynacji ideologicznej. Biskupi wezwali do buntu dyrektorów szkół i rodziców. "Rodzice postąpią bardzo dobrze, jeśli będą bronić wszelkimi możliwymi środkami znajdującymi się w ich zasięgu prawa do decydowania, jakiego wychowania moralnego pragną dla swych dzieci" - głosi dokument komisji. Biskupi zauważają, że dla szkół katolickich wprowadzenie nowego przedmiotu oznaczałobysprzeniewierzenie się ich "charakterowi określonemu przez moralność katolicką". Trzy lata rządów socjalistów to w Hiszpanii czas bezustannych tarć między Kościołem a państwem. Premier Zapatero postawił sobie za cel błyskawiczną "modernizację" kraju po ośmiu latach rządów prawicy. Dzięki komfortowej sytuacji w Kongresie Deputowanych, gdzie lewica ma większość, może on forsować najbardziej kontrowersyjne projekty. Uprościł rozwody, zezwolił parom homoseksualnym na pełnoprawne związki małżeńskie i adopcję dzieci, transseksualistom pozwolił zmieniać płeć na żądanie, dopuścił doświadczenia na embrionach, chce zepchnąć lekcje religii na margines. Biskupi nie przyglądają się temu z założonymi rękami. Nie mogą sobie pozwolić na bierność w sytuacji, gdy topnieje liczba Hiszpanów gotowych bronić wartości chrześcijańskich. Choć do wyznania katolickiego przyznaje się nadal 80 procent społeczeństwa, to religia odgrywa w życiu Hiszpanów coraz mniejszą rolę. Według ostatniego eurobarometru gorzej pod tym względem jest tylko w Czechach, Estonii, Danii i Szwecji. Mimo to biskupi potrafią wyprowadzić na ulice Madrytu milion ludzi i zajmować twarde stanowisko. Jak wtedy, gdy zakazali katolickim deputowanym przykładania ręki do ustaw sprzecznych z wyznawanymi wartościami. Albo wezwali do nieposłuszeństwa wiernych, którzy muszą wybierać między wypełnianiem obowiązków służbowych a sumieniem. Hiszpania nie jest jedynym krajem Zachodu, w którym w imię tolerancji i poprawności wystawia się na szwank sumienie katolików. Brytyjski rząd nie zgodził się na zwolnienie ośrodków katolickich z obowiązku oddawania dzieci do adopcji parom homoseksualnym. Holenderska telewizja publiczna oswaja od najmłodszych lat dzieci z nowym modelem rodziny. Protesty bywają jednak skuteczne. Milionowa demonstracja w Madrycie przeciw obniżaniu rangi lekcji religii zmusiła przynajmniej Zapatero do wysłuchania racji rodziców. A ostatnio Trybunał Konstytucyjny przyznał biskupom prawo do wymagania od nauczycieli religii - nawet zatrudnianych i opłacanych przez państwo - by byli żywymi świadkami nauczanej wiary.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"