Gwałtowna fala protestów wybuchła w Kolonii po tym, jak Centralna Rada Islamu w Niemczech podała do publicznej wiadomości, że zamierza w środku miasta wybudować główny meczet - donosi Nasz Dziennik.
Media piszą o prawdziwej wojnie kultur i o tym, że kłótnia o budowę meczetu w Kolonii przekroczyła reguły demokracji. Plan budowy ogromnej świątyni (przewidywana jest budowa 34-metrowych wież i 55-metrowego minaretu) ostro skrytykowała około połowa deputowanych w miejskim senacie. Następnie krytyka przeniosła się na dyskusyjne salony i kolońską ulicę. Przeciwko budowie kolejnej świątyni wyznawców Mahometa wypowiadał się m.in. znany pisarz żydowskiego pochodzenia Ralph Giordano. Przekonywał on, że muzułmanie w Niemczech nie zamierzają się wcale integrować. Pisarz ten nazwał lokalną organizację muzułmańską z Kolonii "Pro Koeln" lokalną wersją narodowego socjalizmu. Giordano w zdenerwowaniu posunął się nawet do stwierdzenia, że całkowicie zakryte od stóp do głów kobiety podobne są do ludzkich pingwinów. Po tych stwierdzeniach grożono mu śmiercią. Przeciwna budowie meczetu jest także większość zwykłych mieszkańców miasta. Przypominają oni, że w Kolonii jest już 27 meczetów, do których uczęszcza regularnie jedynie około 4500 wiernych, więc nie ma potrzeby budowania następnej świątyni. W Niemczech liczba meczetów stale rośnie. W roku 2004 było ich 141, natomiast obecnie jest już 160 i dalszych 128 w budowie. Jeszcze na początku lat 80. liczba muzułmanów w Niemczech wynosiła około 60 000, podczas gdy teraz przekracza jeden milion. W tym samym czasie sprzedaje się chrześcijańskie kościoły lub zmienia się ich przeznaczenie. Zdaniem ekspertów rynku nieruchomości, w ciągu najbliższych lat kościoły w Niemczech będą zmuszone do "pozbycia się" minimum połowy swoich świątyń. Powodem takiego stanu rzeczy jest masowe wypisywanie się Niemców z kościołów, a także poważne kłopoty finansowe większości parafii.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.