Czy kobieta w Polsce jest rzeczywiście skazana na to, by opowiadając się za feminizmem, odrzucić wiarę, a opowiadając się za wiarą, zgodzić się na "kuchnię, kościół i dzieci"? - zastanawia się w Gazecie Wyborczej Aleksander Gomola, teolog i językoznawca.
Teologia feministyczna pragnie oczyścić chrześcijaństwo z piętna patriarchalizmu, za punkt wyjścia przyjmując doświadczenie kobiet zupełnie inne od doświadczenia mężczyzn, którzy przez wieki interpretowali i tłumaczyli wiarę. Dążenie do przywrócenia kobietom należnego im miejsca w Kościele to ostatnia z wielkich idei II Soboru Watykańskiego. Polska teolożka feministyczna Elżbieta Adamiak pisze, że Jan XXIII w encyklice "Pacem in terris" uznał "kwestię kobiecą" za jeden ze "znaków czasu". W dokumentach soborowych zaś pojawia się twierdzenie, że dyskryminacja ze względu na płeć sprzeciwia się zamysłowi Bożemu. Sobór umożliwił kobietom studiowanie teologii i dlatego w drugiej połowie lat 60. do głosu doszło pierwsze pokolenie katolickich teolożek feministycznych reprezentowanych między innymi przez Mary Daly, Rosemary Ruether i Elizabeth S. Fiorenzę. Szybki rozwój katolickiej teologii feministycznej możliwy był także dzięki temu, że na fali ekumenizmu tamtych lat przed katoliczkami otworzyła się możliwość wykładania teologii na czołowych amerykańskich uniwersytetach protestanckich, takich jak Princeton, Yale czy Harvard. Źródłem inspiracji były tu Kościoły protestanckie, ponieważ w nich znacznie wcześniej rozpoczęła się emancypacja kobiet. Teologii feministycznej sprzyjał także klimat społeczny lat 60. i 70. ubiegłego stulecia, kiedy w Stanach Zjednoczonych rozkwitł ruch wyzwolenia kobiet. Kolejne dekady przyniosły tak głębokie zróżnicowanie tego kierunku, że dzisiaj trudno opisywać teologię feministyczną bez uproszczeń - twierdzi Gomola. Jego zdaniem największym wyzwaniem dla teologii feministycznej jest Biblia, a dokładniej - sposób jej odczytywania przez chrześcijan. Nie da się zaprzeczyć, że Biblia powstała w środowisku patriarchalnym i dlatego teologia feministyczna chce wypracować taką jej interpretację, która nie dyskryminowałaby kobiet. Jako pierwsza uczyniła to amerykańska sufrażystka Elizabeth C. Stanton, publikując w 1895 roku "Woman's Bible" i opatrując tekst biblijny obszernymi komentarzami wskazującymi fragmenty deprecjonujące kobiety. Współczesna hermeneutyka feministyczna prezentuje różne, czasami skrajnie odmienne podejścia do Pisma Świętego, począwszy od tworzenia "kanonu w kanonie", a więc wyodrębnienia z całości Biblii przesłania podkreślającego kobiecą godność i gwarantującego im wyzwolenie z ucisku, po całkowite odrzucenie jej autorytatywnego charakteru i budowanie nowego "kanonu" z wykorzystaniem innych dawnych tekstów chrześcijańskich niedeprecjonujących kobiet. W teologii feministycznej nie chodzi bynajmniej o tak często eksponowaną ordynację kobiet, chęć „dorwania się do ołtarza”. Ale ponieważ kapłaństwo kobiet wykorzystywane jest często jako dyżurny straszak, warto zatrzymać się i nad tym zagadnieniem. Przede wszystkim przypomnijmy, że kobietom udziela się święceń, i to od dawna, w wielu Kościołach protestanckich. Co więcej, jak na to zwraca uwagę Józef Majewski w książce „Teologia na rozdrożach”, już w 1976 r. Papieska Komisja Biblijna stwierdziła, że w Piśmie Świętym nie ma twierdzeń jednoznacznie wykluczających dopuszczanie kobiet do święceń w Kościele katolickim. I chociaż dokumenty Watykanu publikowane w ostatnich latach zdecydowanie odrzucają tę możliwość, to - jak czytamy w tej książce - uprawniona debata na ten temat trwa. Dla teolożek feministycznych ordynacja kobiet to nie hasło na sztandary, lecz raczej naturalna konsekwencja nowej, niedeprecjonującej kobiet wizji antropologii - uważa Aleksander Gomola. Teologia feministyczna rozwijająca się z powodzeniem w innych krajach trafia w Polsce na wyjątkowo nieprzychylny grunt. Problemów przysparza przede wszystkim wieloznaczność terminów. "Feminizm" kojarzy się dzisiaj wielu z radykalnym i krzykliwym feminizmem antyklerykalnym, choć teologia feministyczna nie ma nic wspólnego z demonstracjami w stylu "Manify". Polscy teologowie duchowni nie interesują się propozycjami swoich koleżanek, uważając je w najlepszym razie za dziwadła. A przecież właśnie ta teologia mogłaby wspierać kobiety narażone na przemoc w rodzinie, przywracając im poczucie godności, bez którego nie mogą rozpocząć walki o siebie. A także pomóc odnaleźć się w Kościele młodym, wykształconym Polkom - pisze w zakończeniu Gomola.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.