Z ogólnymi zasadami dokumentu krakowskiej Komisji "Pamięć i Troska" trudno się nie zgodzić, jednak brakuje w nim troski o tych, którzy byli ofiarami współpracy niektórych osób z SB - uważa red. Tomasz Terlikowski komentując dla KAI wydanie dokumentu "Prawda i odpowiedzialność".
Dotyczy on zasad etycznych publikacji nt. osób współpracujących z SB oraz ich odbioru. Publicysta "Rzeczpospolitej" uważa, że jak zwykle przy tak długo oczekiwanych dokumentach, także dokument Komisji "Pamięć i Troska" zawiera ogólniki, z którymi trudno się nie zgodzić. Ale brakuje mu w tym dokumencie - jak i w innych dokumentach biskupów dotyczących lustracji - troski o ofiary współpracy niektórych osób z SB. - Jak zwykle jest dużo o trosce o dobre imię tych, którzy współpracowali, skądinąd słuszne, ale skoro współpracowali, to sami wystawili na szwank swoje dobre imię - podkreśla red. Terlikowski. - Nie robią tego historycy ani dziennikarze, lecz oni sami. Publicysta zwraca uwagę, że osoby, które współpracowały z SB opowiadały o konkretnych osobach, na kogoś donosiły. W ich mniemaniu mogły to być niegroźne historie, ale te z pozoru nie ważne informacje mogły złamać komuś życie lub bardzo zaszkodzić. "Po jednym ze spotkań podeszła do mnie kobieta, która przez długi czas uważała swojego ojca za nieudacznika, który nie potrafił znaleźć dobrej, odpowiadającej jego wykształceniu pracy, często był zwalniany. Dopiero po latach, przy lekturze dokumentów w IPN okazało się, że jego niepowodzenia były efektem donosów "przyjaciół" i członków rodziny, którzy dzięki współpracy z SB odnosili w życiu sukcesy - powiedział Terlikowski. Podkreślił, że właśnie tacy ludzie, którzy nie dali się złamać, są znakiem zwycięstwa i znakiem Kościoła. Zdaniem Terlikowskiego, przedmiotem troski jest dobre imię i dobre samopoczucie tych, którzy współpracowali i dzięki temu odnieśli sukcesy w Kościele i poza nim. Zapomina się o sprawiedliwości wobec tych, którzy nie zrobili kariery, nie wyjechali za granicę, nie zostali proboszczami, nie zbudowali świątyń, bo nie zgodzili się na współpracę. "Kościół jest silny mocą męczenników i o męczennikach, o ofiarach trzeba nam mówić jak najwięcej" - podkreśla publicysta "Rzeczpospolitej". A żeby o nich mówić, trzeba poznać prawdę o tych, którzy dla własnego interesu albo ze strachu, albo dlatego, że zostali złamani, stali się współpracownikami katów. Zwracając nieustannie uwagę tylko na godność jednej strony, uniemożliwiamy poznanie prawdy o tych drugich. Terlikowski uważa również, że trzeba pamiętać i mówić także o tych, którzy mimo iż nie wyjeżdżali za granicę i nie współpracowali z SB, zostali profesorami, zrobili karierę i byli wspaniałymi biskupami. - Nieustające podkreślanie dobrego imienia grzeszników, tajnych współpracowników ze złem, niestety krzywdzi tych, którzy nie dali się złamać - uważa publicysta. - Brakuje pamięci o tych, którzy byli ofiarami, zachowali wolność, godność, wiarę, nadzieję i miłość. W opublikowanym wczoraj dokumencie pt. "Prawda i odpowiedzialność" krakowska Komisja Teologiczno-Duszpasterska "Pamięć i Troska" przedstawiła katalog zasad dotyczących publikacji nt. osób współpracujących z SB. Zasady te to: miłość, odpowiedzialność, sprawiedliwość, roztropność, unikanie zgorszenia i troska o dobre imię drugiego człowieka. "Lustracja, budząca sprzeczne opinie, choć z pewnością potrzebna, nie powinna odbywać się w atmosferze rozliczeń i zemsty, lecz w chrześcijańskim klimacie skruchy, przebaczenia i zadośćuczynienia" - czytamy w dokumencie Komisji "Pamięć i Troska", której przewodniczy bp Jan Szkodoń. "W słowie mówionym lub pisanym jesteśmy zobowiązani nie tylko do prawdomówności, ale także i do dyskrecji. Są bowiem takie prawdy, których bez poważnych racji nie wolno ujawnić. Zachodzi wówczas obowiązek zachowania ich w tajemnicy" - czytamy w dokumencie. Z kolei roztropność nakazuje, "aby brutalnym ujawnieniem prawdy o danej osobie nie spowodować zła, jakim jest zniszczenie zaufania do innych osób, należących do tej samej grupy społecznej, lub wywoływanie i pogłębianie zgorszenia". Bowiem, jak czytamy, nieroztropne ujawnienie prawdy może w praktyce zrodzić więcej zła niż dobra. "Każdy z nas stanie kiedyś na sądzie Bożym - czytamy w zakończeniu dokumentu - Każdy z nas zostanie rozliczony ze słów i czynów, również z sądów, które wydał o bliźnich. Pamiętajmy, że będziemy przede wszystkim sądzeni z miłości".
Ministerstwo gospodarki zagroziło, że zamknie organizacje, które nie zastosują się do nakazu.
W trudnej sytuacji zwierzak może szukać u nas wsparcia - uważa behawiorystka, Sylwia Matulewska.
Carter był 39. prezydentem USA. Sprawował ten urząd w latach 1977-1981.
W Nowy Rok w Kościele katolickim obchodzona jest uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.