„My muzułmanie i chrześcijanie żyjemy razem na tej ziemi od 1400 lat. Chcemy razem odbudować nasz kraj” – mówi wyznawca islamu Mohamed Elhariry.
Młody biznesmen z Kairu w rozmowie z Asia News opisał relacje panujące wśród zwykłych Egipcjan, których nie dzieli polityka i religia. „Jesteśmy pod wrażeniem odwagi i postawy Koptów, prawosławnych i protestantów. Proponowaliśmy im pomoc w ochronie ich świątyń. Nasi chrześcijańscy bracia i siostry powiedzieli, że nasza propozycja jest bardzo szlachetna, ale jej nie przyjmą ze względu na nasze bezpieczeństwo. Powiedzieli, że razem będziemy odbudowywać to, co zostanie zniszczone, gdy już uporamy się z terroryzmem” – opowiada mężczyzna.
Mohamed Elhariry wypowiedział się krytycznie o możliwości podjęcia dialogu z siejącym w Egipcie strach i śmierć Bractwem Muzułmańskim. „Jak mogę rozmawiać z terrorystą, który grozi mi bronią, burzy bezpieczeństwo moje, mojej rodziny i kraju? Mogę rozmawiać tylko z tymi, którzy są gotowi uznać, że pierwszym warunkiem dialogu jest dobro wszystkich Egipcjan” – podkreśla muzułmanin.
Co najmniej 13 osób zginęło, a 73 zostały ranne w wyniku działań policji wobec demontrantów.
Główny cel reżimu jest jasny: ograniczyć wszelkie formy swobody wypowiedzi.
Spędzili oni na stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac) 192 dni.
Dom dla chrześcijan, ale życie w nim codzienne staje się trudniejsze i niepewne.
Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.
"Brawo, feldmarszałku" - napisała caryca Katarzyna II w liście gratulacyjnym.