100 tysięcy dolarów za głowę autora karykatury Mahometa, 50 tysięcy za głowę naczelnego gazety, która je wydrukowała, proponuje al Kaida - doniosła Rzeczpospolita.
- Wzywamy do zabójstwa rysownika Larsa Vilksa, który ośmielił się obrazić naszego proroka - ogłosiła al Kaida w półgodzinnym komunikacie wygłoszonym przez jej irackiego przywódcę Abu Omara al Bagdadi. Za głowę Szweda wyznaczyła nagrodę 100 tysięcy dolarów. Chyba że ktoś "zarżnie Vilksa jak jagnię" - zapowiedziała. Wtedy nagroda ma być wyższa - 150 tysięcy dolarów. Trochę taniej - na 50 tysięcy dolarów - al Kaida wyceniła głowę redaktora naczelnego gazety Nerikes Allehanda Ulfa Johanssona, który 18 sierpnia zgodził się opublikować karykaturę - głowę Mahometa na ciele psa. Publikacja wywoła oburzenie w islamskim świecie. Ostre protesty pojawiły się w Iranie, Pakistanie i Afganistanie. Wtedy szwedzkie MSZ postanowiło wyrazić skruchę. Ale to nie wystarczyło. - Szwedzki rząd powinien przeprosić. W przeciwnym razie iracka al Kaida zaatakuje jej gospodarkę i takie gigantyczne firmy jak Ericsson, Volvo, Ikea, Scania - grzmiał podczas weekendu Abu Omar al Bagdadi. Rząd nie przeprosił. Premier zdystansował się wczoraj od całej afery, podkreślając zarazem, że w Szwecji panuje wolność opinii. Wobec gróźb ze strony al Kaidy podwyższono stan bezpieczeństwa w największych szwedzkich firmach. Te, którym grożono, ostrzegają pracowników. Ericsson prosił zatrudnionych na Bliskim Wschodzie, by nie eksponowali logo na ubraniach i aby uważali, gdzie parkują samochody. Ofiarą reakcji na satyryczne rysunki padło nawet dzieło sztuki Larsa Vilksa: drewniana rzeźba psa na rondzie w Trelleborgu, na południu kraju. Siedmiometrową rzeźbę podpalono już trzy razy, choć nie obrazowała proroka i nie miała z jego postacią nic wspólnego. - To irracjonalne. Absolutnie nie zaakceptujemy gróźb i prób zamachu na wolność wypowiedzi panującą w naszym kraju - mówi Rz wiceszef redakcji zagranicznej szwedzkiej telewizji Ingrid Thörnqvist. - Musimy mieć szacunek do tego, wco oni wierzą, ale muzułmanie też muszą respektować naszą wolność słowa. Z podobnymi wydarzeniami Europa miała do czynienia na przełomie 2005 i 2006 roku po opublikowaniu tuzina karykatur Mahometa przez duński dziennik Jyllands-Posten. Do protestów wezwał wzywali duchowni i politycy islamscy. Tłumy podpalały duńskie placówki dyplomatyczne w Syrii i Libanie. Duńskie towary bojkotowano od Turcji po Arabię Saudyjską. Władze dziennika przeprosiły muzułmanów w styczniu 2006 r.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.