To nasze pieniądze

Rzeczpospolita/Rafał Ziemkiewicz/a.

publikacja 27.09.2007 05:57

Według gazety uważanej za poważną i wiarygodną Komisja Europejska zadecydowała, iż ojciec Tadeusz Rydzyk nie dostanie 15 milionów euro na informatyzację swojej szkoły. Tę wiadomość w Rzeczpospolitej skomentował Rafał Ziemkiewicz.

W komentarzu Ziemkiewicza czytamy: W starym kawale bogacz tak się wzruszył losem głodnego żebraka, że podarował mu całą złotówkę. Jakiś czas później widzi tego samego żebraka objadającego się w cukierni. "Durniu - karci go - to ja ci dałem pieniądze na chleb, a ty je trwonisz?!". Na co żebrak: "A co panu do tego, na co ja wydaję moje własne pieniądze?". Przypominam tę anegdotę - wyjaśnia Ziemkiewicz - bo według gazety uważanej za poważną i wiarygodną Komisja Europejska zadecydowała, iż ojciec Tadeusz Rydzyk nie dostanie 15 milionów euro na informatyzację swojej szkoły. Rzecz w tym, że jakkolwiek pieniądze te pochodzą z funduszy unijnych, to Komisja nie ma prawa decydować, kto może, a kto nie może ich dostać. Określa tylko kryteria, według których mają zostać rozdysponowane. Tak zrobiła i okazało się, że program zgłoszony przez szkołę związaną z Radiem Maryja kryteria te spełnia. Od chwili, gdy podano to do publicznej wiadomości, europejscy urzędnicy szukali jakiegokolwiek pretekstu, żeby mimo to wypłatę wstrzymać. Próbowali nagiąć w tym celu przepisy, potem usiłowali je zmienić, wbrew fundamentalnej zasadzie prawa, z mocą wsteczną, a w końcu, jak widać, uznali za usprawiedliwione otwarte ich złamanie. Nie trzeba być miłośnikiem ojca dyrektora, żeby uważać postępowanie eurokratów w tej sprawie za skandal - uważa Ziemkiewicz. Mniejsza już o wyraźne zaangażowanie polityczne instytucji, która powinna być bezstronna - pieniądze na rozmaite przedsięwzięcia lewicy, nawet tej najbardziej stukniętej, płyną przecież z Unii szerokim i wartkim strumieniem. Chodzi przede wszystkim o bardzo groźny precedens. Albo istnieją jakieś zasady wspólnej polityki europejskiej, albo pieniądze, które przeznaczają na nią podatnicy - także polscy, choć oczywiście w mniejszym stopniu niż ci z zachodu kontynentu - traktowane są jak prywatna kasa nierozliczanych przez nikogo urzędników do obdarowywania po uważaniu tylko tych, którzy im się podobają. Polska zdecydowanie powinna powiedzieć Brukseli dokładnie to, co bohater cytowanego kawału.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona