Trwa dramat mieszkańców syryjskiego miasteczka Maalula. Jest ono symbolem chrześcijańskiego dziedzictwa Syrii.
Chrześcijanie żyli tam od zawsze i do dziś posługują się językiem aramejskim, którego używał również Chrystus. Przed tygodniem miejscowość została opanowana przez rebeliantów różnych frakcji. Bardziej umiarkowani zobowiązali się ją opuścić. Tymczasem islamiści z Frontu Al-Nosra wciąż okupują niektóre dzielnice. Potwierdzają to zarówno siły rządowe, które starają się odbić miasteczko, jak i przełożona prawosławnego klasztoru Mar Taqla.
Chrześcijanie, którzy zbiegli z Maaluli, opisują tymczasem dramatyczne sceny, do których dochodziło tam w tych dniach. Islamiści masakrowali chrześcijan i pod groźbą śmierci kazali im wyrzec się wiary w Chrystusa. Zdaniem Adnane Nasrallaha, chrześcijańskiego hotelarza, z którym rozmawiali reporterzy agencji AFP, najbardziej dramatyczną konsekwencją ataku rebeliantów jest jednak naruszenie tolerancji, jaka zawsze panowała w Maaluli. Muzułmańscy sąsiedzi sekundowali bowiem pogromom chrześcijan i z radością przyjmowali rebeliantów. „Okazało się, że nasza przyjaźń jest bardzo powierzchowna” – powiedział Nasrallah.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.