Wybory prezydenckie w Libanie kolejny raz zostały przesunięte o następny tydzień (na 30 listopada). Deputowani mieli dziś wybierać nowego szefa państwa. Do parlamentu dotarła jednak tylko niewielka grupa posłów, która nie zapewniła wymaganego konstytucją kworum.
Jutro wygasa mandat obecnego prezydenta, Emile’a Lahouda. Korespondent RW podkreśla, że coraz wyraźniej widać, iż „konstytucja została schowana do szuflady, i nikt jej w Libanie nie respektuje”. „Sytuacja się komplikuje, dużo wojska na ulicach – relacjonuje - Niektórzy mówią, że to być może właśnie armia przejmie władzę, jeżeli nic się nie zmieni. Pewnym jest fakt, że dzisiaj do północy obecny prezydent Emile Lahoud musi się wyprowadzić z pałacu. Ani opozycja, ani większość parlamentarna nie mają nowego scenariusza. Ambasador amerykański Feldman, który niedługo kończy swoją misję w Libanie powiedział, że brak prezydenta w tym państwie może stworzyć taki kryzys, jaki widzimy w Strefie Gazy”. „Niepokojącym jest fakt, iż przywódcy polityczni kraju oskarżają się nawzajem, i wcale nie szukają porozumienia” – zaznacza informator RW. Wczorajsze święto niepodległości w Libanie było jednym z najsmutniejszych w historii tego kraju. „Niewielu było Libańczyków na ulicach, duże napięcie wśród mieszkańców – jak długo da się tak żyć?” – pyta. Kwestia wyborów prezydenckich zwiększa napięcia pomiędzy prozachodnią większością parlamentarną a prosyryjską opozycją kierowaną przez terrorystyczne ugrupowanie Hezbollah.
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.