Telewidzowie skarżą się na "czwartego króla" - bohatera najnowszej reklamówki napoju Red Bull. Król odwiedza w niej małego Jezusa i daje mu energetyczny napój. Sprawą zajęły się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz Rada Reklamy - pisze Dziennik.
O co chodzi? W 30-sekundowym, animowanym filmiku Marię, Józefa i małego Jezusa odwiedza w stajence nie trzech, lecz czterech króli. Ten "czwarty" przynosi pudełko wypełnione puszkami. "Ale ja przecież mam już wołu..." - mówi Maria, na co król jej odpowiada: "Mario, Red Bull to napój energetyczny. Dodaje skrzydeł. Skąd inaczej brałyby się niebiańskie zastępy!?" Reklama emitowana w Polsacie, TVN, MTV i kinach wywołała oburzenie trzech telewidzów - tylu wysłało skargi do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Uznali oni, że spot rani ich uczucia religijne. "Skierowaliśmy sprawę do Rady Reklamy i czekamy na jej opinię" - tłumaczy Anna Szydłowska-Żurawska z KRRiT i dodaje, że reklamówka jest podobna do poprzedniego spotu Red Bulla, który również zaskarżono. Tam wykorzystano wizerunek Dalajlamy, ale skargę oddalono. Czy podobnie będzie i w tym przypadku? "Wszystko wyjaśni się za kilka tygodni" - mówi Juliusz Braun, dyrektor Związku Stowarzyszeń "Rada Reklamy". Firma broni się, że wszystkie jej spoty utrzymane są w podobnym tonie. "Nie mieliśmy zamiaru obrażać niczyich uczuć religijnych" - tłumaczy Anna Czerniecka z Red Bull Polska. Dodaje, że w listopadzie i grudniu wiele firm będzie nawiązywać do świąt Bożego Narodzenia: "Podobne oburzenie mogłaby wywołać ekspozycja z szopką np. w sklepie z alkoholem". Kot Przybora, prezes agencji reklamowej PZL odpowiedzialnej m.in. za reklamy z udziałem Mumio, przyznaje, że większość bożonarodzeniowych spotów jest sztampowa. "Wykorzystują te same rekwizyty, te same zgrane klisze. Żeby się wyróżnić, trzeba mieć dobry pomysł, niekoniecznie kontrowersyjny" - tłumaczy. Sęk w tym, że tylko takie rozwiązania gwarantują rozgłos. Kilka dni temu w lubelskim Rossmannie pojawił się papier z napisami "Merry Christmas". Rozpętała się burza. Firma się zreflektowała i przeprosiła klientów. Ale niesmak pozostał. Zdaniem biskupa Tadeusza Pieronka takie wykorzystywanie religii i tradycji świątecznych jest skandaliczne. "Są pewne wartości, których nie można nadużywać. A w przypadku reklamy Red Bulla mamy do czynienia z instrumentalizacją religii. Nigdy nie będę tego pochwalać" - przyznaje. Ale według socjologa Krzysztofa Łęckiego cała afera to tylko woda na młyn producenta napoju. "Reklama ukarana będzie jeszcze bardziej skuteczna niż taka, na którą nie było skarg" - tłumaczy i zaprzecza, jakoby Polacy byli szczególnie przewrażliwieni na punkcie religii. "To nie jest już temat tabu. Nie ma się co spodziewać, że któryś z klientów przestanie nagle pić ten napój, bo jest katolikiem" - dodaje.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.