Przed Sądem Okręgowym w Legnicy rozpoczął się wczoraj proces Jolanty S., mieszkanki Jawora w województwie dolnośląskim, która odpowiada za próbę usunięcia ciąży swojej trzynastoletniej córki. Kobiecie grozi za to kara do ośmiu lat więzienia - podał Dziennik.
O przestępstwie matki prokuratura dowiedziała się od lekarza ginekologa, który proszony był o dokonanie zabiegu aborcji. Odmówił jednak prośbie i zgłosił sprawę na policję. Ojcem dziecka trzynastoletniej dziewczynki jest jej kolega, także nieletni Marcin J. Chłopak uciekł swego czasu z jednego z zakładów wychowawczych. W końcu ujęto go i obecnie przebywa w zakładzie poprawczym w Poznaniu. Nie jest mieszkańcem Jawora. Chłopak odpowie przed sądem za dopuszczenie się czynów lubieżnych na nieletniej. Jego proces rozpocznie się w styczniu. Według kodeksu karnego za współżycie seksualne z osobą poniżej piętnastego roku życia grozi odpowiedzialność karna. Z materiałów śledztwa wynika, że dziewczynka nie miała najlepszej opieki w domu - nieletni ojciec dziecka często przesiadywał u niej w pokoju nawet do późnych godzin nocnych. W tym czasie drzwi były zamknięte, a rodzice specjalnie nie interesowali się tym, co się tam dzieje. Po tym, co się wydarzyło, rodzinę dziewczynki otoczono opieką kuratora sądowego. Kobieta przyszła na proces z trzema nieletnimi córkami: Paulina, Angeliką i Joanną, która w zaawansowanej ciąży siedziała na ławach przeznaczonych dla świadków. W procesie uczestniczy także matka oskarżonej, babcia dziewczynek. Jolanta S. nie chciała z nikim rozmawiać, nie chciała komentować sytuacji, w jakiej się znalazła.
W śledztwie ws. darowizny Orlenu dla Watykanu w pandemii podejrzenie szkody na ponad 4,2 mln zł.
Chiny będą tez kontrolować ekspport wolframu, telluru, rutenu, molibdenu...
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski rozmawiał o tym z Donaldem Trumpem już jesienią 2024 r.