Papież przyjął na audiencji prywatnej czteroosobowe prezydium wenezuelskiego episkopatu. Jego przewodniczącym jest abp Diego Padrón, metropolita.
Wenezuela dzięki złożom naftowym należy do najbogatszych w zasoby naturalne krajów Ameryki Łacińskiej. Jednak po 14 latach kontrowersyjnych rządów zmarłego w marcu b.r. lewicowego prezydenta Hugo Chaveza społeczeństwo jest dogłębnie podzielone, a problemy nędzy, korupcji czy niedoborów publicznej służby zdrowia nie zostały rozwiązane. Nowy prezydent Nicolás Maduro, który był wcześniej zastępcą Chaveza, usiłuje załagodzić konflikt z biskupami krytykującymi błędy polityki rządu i nieraz przez władze brutalnie atakowanymi. W czerwcu był nawet z wizytą w Watykanie.
Dotychczasowe problemy wciąż jednak pozostają aktualne. Ostatnio wenezuelski episkopat wydał komunikat, w którym domaga się od państwa poprawy warunków w tamtejszych więzieniach. W jednym z nich doszło przed 10 dniami do starć, w których poniosło śmierć 16 osób. Biskupi wskazali na takie zjawiska, jak przepełnienie zakładów karnych, przewlekłość procesów, korupcja albo wykorzystywanie więzień przez mafie jako miejsca negocjowania handlu bronią czy narkotykami.
Dodajmy, że nuncjuszem apostolskim w Wenezueli był dotychczas abp Pietro Parolin. 15 października, a więc już za niecałe trzy tygodnie, obejmie on w Watykanie stanowisko sekretarza stanu, najbliższego współpracownika Ojca Świętego.
Co najmniej 13 osób zginęło, a 73 zostały ranne w wyniku działań policji wobec demontrantów.
Główny cel reżimu jest jasny: ograniczyć wszelkie formy swobody wypowiedzi.
Spędzili oni na stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac) 192 dni.
Dom dla chrześcijan, ale życie w nim codzienne staje się trudniejsze i niepewne.
Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.
"Brawo, feldmarszałku" - napisała caryca Katarzyna II w liście gratulacyjnym.