Małgorzata F., ginekolog z kilkudziesięcioletnim stażem, odpowie przed płockim sądem za usunięcie ciąży 26 kobietom. Każdą z nich najpierw próbowała odwieść od decyzji o aborcji. Przyznała się do winy - donosi Gazeta Wyborcza.
Tajemnicę jednego z żyrardowskich gabinetów ginekologicznych zdradziła policji pacjentka. - Trzy dni temu usunięto mi tam ciążę. Kiedy 26-letnia matka trójki dzieci dowiedziała się, że będzie miała dziecko, załamała się. - Ojciec tego dziecka zostawił mnie już jakiś czas temu - mówiła. - Na wieść o ciąży zapowiedział, że nie ma zamiaru płacić alimentów. A ja samotnie wychowuję dwójkę ciężko chorych dzieci. Trzecie dziecko wychowuje moja mama jako rodzina zastępcza. Utrzymuję się z 900 zł zasiłku. Ledwo wiążę koniec z końcem. Nie wiem, co bym zrobiła z kolejnym. Kobieta pytała lekarza w przychodni, czy jest jakiś przepis, który pozwalałby usunąć ciążę w tak tragicznej sytuacji materialnej. - Powiedział tylko, że na tej podstawie ciąży się już nie usuwa. Poszłam więc do tego prywatnego gabinetu. W mieście wszyscy wiedzieli, że tam można to zrobić za tysiąc złotych - zeznawała. - W gabinecie doktor pytała, dlaczego podjęłam taką decyzję, czy sobie z tym poradzę. Wysłuchała mnie. Wieczorem, kiedy w poczekalni nie było już innych pacjentek, 26-latka zjawiła się w gabinecie. Prócz ginekolog była tam jeszcze położna, dała lek, po którym ciężarnej zaczęło się kręcić w głowie. 63-letnia lekarka przeprowadziła aborcję. - Uprosiłam, żeby rozłożyła mi płatność na raty. Na początek zapłaciłam 200 zł - zeznała kobieta. Trzy dni później poszła na policję. - Źle się czuję - powiedziała przesłuchującemu ją policjantowi. Tylko tyle wiemy o jej motywacji. Policjanci przejrzeli dokumentację z prywatnego gabinetu ginekolog i przesłuchali kilkadziesiąt jej pacjentek. 26 z nich przyznało, że Małgorzata F. usunęła im ciążę. Niemal wszystkie to samotne matki wychowujące kilkoro dzieci, utrzymujące się z kilkusetzłotowych zasiłków lub alimentów. Ich zeznania to część dziewięciu tomów akt zebranych przez śledczych. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do płockiego sądu okręgowego. Jedna z kobiet mieszkała w dwóch pokojach z mężem, dzieckiem, dwójką rodzeństwa i matką. Inna miała 19 lat, była w klasie maturalnej, chłopak ją rzucił, a ona przeraziła się, że nie będzie w stanie wychować dziecka. Jeszcze innej mąż od razu zapowiedział, że na trzecie dziecko ich nie stać. A jeśli ona zdecyduje się urodzić, on odchodzi. Kobiety zeznawały zgodnie, że Małgorzata F. próbowała odwieść je od decyzji o aborcji. Przypominała, że zabieg może wiązać się z komplikacjami, mówiła, że jest możliwość oddania dziecka do adopcji. Wyznaczała termin zabiegu odległy o kilka dni, tak żeby pacjentki mogły się jeszcze zastanowić. Chwaliła te, które się rozmyśliły. Ale ostatecznie aborcji dokonywała. Ile kobiet odwiodła od decyzji? - Myśmy tego nie liczyli. Nas interesują przypadki, kiedy złamane jest prawo - mówi prokurator rejonowy w Żyrardowie Bogusław Piątek. Małgorzata F. przyznała się do winy. Wyjaśniła, że chciała przede wszystkim pomóc pacjentkom. Decydowała się na zabieg, kiedy w jej ocenie ciąża była zagrożona albo kobieta znajdowała się w fatalnej sytuacji materialnej i była zdeterminowana, by ciążę usunąć. - Proszę, by to, co robiłam, traktować jako pomoc medyczną i socjalną - zeznała. - Choć teraz już wiem, że naraziłam się na odpowiedzialność karną. I że ważniejsze niż to, co czują pacjentki, jest to, by nie usuwać ciąży. Prokuratura postawiła zarzuty także położnej, która pomagała Małgorzacie F. Nakłanianie do aborcji i pomoc w wykonywaniu zabiegów zarzuciła także dwóm mężczyznom - obaj zapłacili za aborcję swoich dziewczyn, jeden z nich groził, że porzuci ją, jeśli ta nie pozbędzie się dziecka. Cała trójka również przyznała się do winy. Wszyscy oskarżeni chcą dobrowolnie poddać się karze. Ginekolog zaproponowała dla siebie karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery i 15 tys. zł grzywny. Położna podobną karę pozbawienia wolności i 5 tys. zł grzywny. Mężczyźni - 10 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata i po 2 tys. zł grzywny. Prokuratura przystała na ich propozycję. Jeśli zgodzi się na nią i sąd, oskarżeni zostaną ukarani bez procesu, wzywania świadków i przeprowadzania dowodów. Zgodnie z kodeksem karnym lekarzowi, który nielegalnie przeprowadza aborcję, grozi do 3 lat więzienia. Taka sama kara grozi także osobie, która ciężarną nakłania do usunięcia ciąży lub jej w tym pomaga.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.