Kilka tysięcy katolików zgromadziło się 11 stycznia na czuwaniu modlitewnym przed klasztorem redemptorystów w Mieście Ho Chi Minha (dawny Sajgon) na południu Wietnamu.
Modlili się, aby władze zwróciły Kościołowi 60 tys. metrów kwadratowych ziemi, należącej niegdyś do tego zgromadzenia zakonnego, a zajętych obecnie przez instytucje rządowe. Była to największa i prawdopodobnie pierwsza manifestacja antyrządowa w tym mieście od zjednoczenia Wietnamu pod rządami komunistycznymi w maju 1975 r. Jeden z miejscowych księży powiedział włoskiej agencji misyjnej AsiaNews, że ta akcja protestacyjna "chce pokazać solidarność z naszymi braćmi z Hanoi", którzy już wcześniej demonstrowali w obronie wolności religijnej w kraju. "Chcemy też prosić rząd, aby nie wysyłał wojska dla utrzymania terenów niesłusznie zabranych i wreszcie o praktyczne urzeczywistnienie sprawiedliwości" - dodał kapłan. W orędziu rozesłanym 7 stycznia do wszystkich redemptorystów w kraju prowincjał ks. Joseph Cao Dinh Tri poinformował, że "rząd lokalny skonfiskował nielegalnie ziemię należącą do naszego klasztoru w Thai Ha koło Hanoi i zamierza budować w tej strefie". Dzień wcześniej władze wysłały na to miejsce policję, aby umożliwić jednej ze spółek rozpoczęcie tam budowy. W odpowiedzi na te działania zakonnicy stołeczni zgromadzili tam wielu wiernych na modlitwie i poprosili rząd o przestrzeganie zasad praworządności i sprawiedliwości - napisał prowincjał. "Błagam was wszystkich, całą prowincję wietnamską, abyście byli solidarni z naszymi braćmi, modląc się za nasze wspólne duszpasterstwo" - dodał. Zakonnicy napotykali wiele trudności w zorganizowaniu akcji protestacyjnej - m.in. ich stronę internetową, zawierającą wiadomości w sprawie udziału w niej, zaatakowali hakerzy i przywrócono jej działalność dopiero 10 stycznia. Redemptoryści przybyli do Wietnamu w 1925, ewangelizując w wielu prowincjach na północy kraju. W 1928 kupili 6 hektarów ziemi w Thai Ha i zbudowali tam klasztor i kościół. 7 maja 1929 odprawili Mszę na otwarcie konwentu, podczas gdy sam kościół oddano do użytku w 6 lat później. W 1941 mieszkało tam 17 księży, 12 braci, 26 seminarzystów i 11 nowicjuszy, przy czym liczba ta stale rosła aż do 1954, gdy Wietnam został podzielony na dwie części. W tym właśnie roku wielu zakonników zostało zmuszonych do ucieczki na Południe, a na miejscu pozostało 3 ojców (w tym jeden Wietnamczyk) i dwóch braci zakonnych. Komuniści, którzy objęli władzę na Północy, zaczęli wkrótce prześladować zgromadzenie (podobnie zresztą jak cały Kościół w tej części kraju). 7 maja 1955 aresztowano ks. Marcela Nguyena, który zmarł w więzieniu w 4 lata później. Ks. Denis Paquette został wydalony w 1958, a w rok później ten sam los spotkał o. Thomasa Coté. 9 października 1962 policja aresztowała brata Clementa Phama, który 8 lat później zmarł w więzieniu. Odtąd Kościołem kierował tylko ks. Joseph Vu, któremu władze zabrały 59 tys. m kw., przekazując te ziemie spółkom państwowym lub członkom rządu. Duchowieństwo i świeccy wielokrotnie domagali się zwrotu tych terenów; zwracali przy tym uwagę, że nigdy nie podpisywali żadnego dokumentu, który by przekazywał te ziemi rządowi, nawet pod przymusem. Obecnie demonstrujący katolicy przypominają, że konstytucja zapewnia wolność religijną i miejsc kultu a wytyczna nr 379/TTG nakazuje władzom zwrot skonfiskowanych niegdyś dawnym właścicielom dóbr ziemskich, o ile nie są one niezbędne rządowi do celów priorytetowych. Istnieje również przepis z 2004, mówiący, iż "prawna własność miejsc o charakterze religijnym jest chroniona prawem, a wszelkie złamanie jej jest zakazane". Mimo to władze okręgu Dong Da są gotowe zabrać parafii jeszcze więcej należącej do niej ziemi. Niedawne protesty z 6 stycznia zmusiły jednak rząd do wysłania żołnierzy, aby strzegli z bronią w ręku budowanych obecnie obiektów.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.