Nie warto się bać pokazywania tego, co czujemy. Prawda nie tylko wyzwala. Także uspokaja sytuację i leczy. Warto ten przykład zapamiętać.
Musimy nauczyć się, że prawda ma moc wyzwalającą, której nie mają półprawdy. Pierwszym warunkiem sprawiedliwości naprawczej jest chęć wszystkich stron do powiedzenia prawdy i przejęcia za nią odpowiedzialności, nawet jeśli jest to prawda nieprzyjemna. Tak jak powiedziałem na niedawnym nabożeństwie pokutnym w Dublinie: „Prawda nas wyzwoli, ale nie w banalny sposób. Prawda boli. Prawda oczyszcza nie jak delikatne, eleganckie mydło, ale jak ogień, który pali, rani i przecina.
Powyższy cytat pochodzi z tekstu: „Krzywda, nadzieja i uzdrowienie. Osobista droga biskupa przez skandale seksualne”, którego autorem jest abp Diarmuid Martin, metropolita Dublina. Tekst opublikowano w „Więzi” dwa lata temu, ale warto go przypomnieć i „przetrawić”.
Ostatnie kilka dni wywołały falę komentarzy dotyczących zjawiska pedofilii w Kościele. Komentarzy sięgających znacznie szerzej, niż tylko konkretnych przypadków i równie konkretnych, dobrych lub złych, reakcji. Niestety, nie jest tak, że naruszenie zaufania działa jednostkowo. Zawsze cierpi na tym cała wspólnota czy też cała grupa, której przedstawiciel to zaufanie naruszył. To prawda, jest to ciężkie do przyjęcia. Tym bardziej, jeśli podejrzewa się celowość w niszczeniu zaufania i widzi nierówne traktowanie osób, które dopuściły się tego samego przestępstwa. Tym bardziej, jeśli ignorowana jest rzeczywistość, o której mówi statystyka: zjawisko wykorzystywania seksualnego dzieci i nastolatków znacznie częściej występuje w innych środowiskach niż Kościół.
To wszystko prawda. Tylko… co z tego? A dokładniej: co z tego za korzyść dla ofiar?
Abp Martin pisze: Statystyki są zbyt często skupione na sprawcach. Musimy spojrzeć na to z nowej perspektywy, dostrzegając, że osobą stojącą w centrum wykorzystywania nie jest ksiądz-sprawca, lecz dziecko-ofiara. Stosując podejście sprawiedliwości naprawczej, należy zmienić nie tylko sposób sporządzania naszych statystyk, ale też praktykę duszpasterską. I dalej: Warunkiem niezbędnym do zapewnienia pomocy ofiarom w uzdrowieniu duchowym jest, aby Kościół stał się wspólnotą naprawdę nastawioną na naprawę krzywd, wspólnotą przyjmującą i akceptującą osoby zranione na ich własnych warunkach. Ofiary mówiły mi o tym, że miały czasem poczucie, iż ich obecność w jakiś sposób zawstydza księży. Ci księża woleliby nie mówić o tym, co się stało.
Nie należy się dziwić. To częsta reakcja wobec ofiar wszelkich traum. Płynąca nie z obojętności, ale z bezradności, wściekłości, wstydu i bólu, że zdarzyło się to wśród nas. W Kościele. Reakcja częsta, ale – niestety – dla ofiar krzywdząca. Nie można od ofiar wymagać, by milczały i udawały, że nic się nie stało.
W tekście abpa Martina znalazłam jeszcze jedno bardzo ważne przypomnienie. Zranieni są także księża, którzy poświęcili całe swoje życie służbie i świadectwu. Czują się zniszczeni grzesznymi czynami innych. Potrzebują nowej zachęty i umocnienia, tak aby nie zaprzeczali faktom i nie mieli poczucia, że to duchowni są głównymi ofiarami.
To prawda. Zło popełnione przez niewielu obciążyło wielu. To z pewnością wielka i niezasłużona krzywda dla bardzo wielu księży. Niemniej: pierwszymi ofiarami są dzieci i ich bliscy, potężnie zranieni w swoim zaufaniu do Kościoła. Nie chodzi o to, by pozwalać się szkalować (choć trzeba odróżniać mówienie o problemie od szkalowania). Pierwsze musi być jednak jasne wyrażenie skruchy/ wstydu z powodu zła, które zostało popełnione, i wola jego naprawienia. Tego potrzebują ofiary. A to one muszą stać w centrum naszych działań.
Nie warto się bać pokazywania tego, co czujemy. Wśród komentarzy po piątkowej konferencji spotkałam i taki, że czterech z pięciu obecnych tam księży wyglądało tak, jakby ich nożami kroili. Widać było, że to, co się stało, sprawia im ból, że czują wstyd za swoich współbraci. I jestem przekonana, że ich mimika – obok jasnej reakcji zaangażowanych świeckich katolików - przyczyniła się do tego, że afera w związku z sytuacją w diecezji warszawsko-praskiej nie wypełniła całego weekendu.
Prawda nie tylko wyzwala. Także uspokaja sytuację i leczy. Warto ten przykład zapamiętać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.