Tureckie kroki ku Europie

Parlament pozwolił na zwrot zagrabionych przez państwo majątków chrześcijan i żydów. A telewizja państwowa obiecuje, że odda cały jeden kanał na programy kurdyjskie - napisała Gazeta Wyborcza.

Zmianę prawa, której od dawna domagała się Unia Europejska, posłowie przegłosowali w środę większością 242 do 72 głosów. Tym samym anulowali funkcjonujące do tej pory kontrowersyjne prawo o fundacjach, na mocy którego tureckie władze w połowie lat 70. zaczęły masowo konfiskować majątki chrześcijańskich i żydowskich fundacji religijnych - kościoły, szkoły i sierocińce. Teraz fundacje będą mogły wystąpić do państwa o ich zwrot. W Brukseli, która w ramach prowadzonych z Ankarą negocjacji akcesyjnych od dawna domagała się uregulowania tej sprawy, decyzja parlamentu spotkała się z ciepłym przyjęciem. - To duży krok na drodze do zapewnienia praw i wolności wszystkim tureckim obywatelom - stwierdził Olli Rehn, unijny komisarz ds. rozszerzenia. - Jednak teraz będziemy się uważnie przyglądać, czy nowe prawo faktycznie jest stosowane. Turcja jest prawie w całości muzułmańska - w 70-mln kraju jest zaledwie 68 tys. chrześcijan (głównie Kościoła ormiańskiego i greckiego) i 23 tys. żydów - jednak zdaniem ekspertów decyzja parlamentu ma duże znaczenie symboliczne. - Władze pokazały, że nie zamierzają wstrzymać procesu reform tylko dlatego, że udało im się załatwić sprawę muzułmańskiej chusty [od początku lutego prawo pozwala ją nosić na wyższych uczelniach] - mówi "Gazecie" prof. Kemal Kirisci, politolog z uniwersytetu Bogazici w Stambule. - Myślę, że to dopiero początek całego szeregu obiecanych wcześniej demokratycznych zmian. Chrześcijanie i żydzi mają do ustawy jedno poważne zastrzeżenie - nie będą mogli odzyskać majątków, które państwo po konfiskacie zdążyło sprzedać. Jednak według prof. Kirisciego nie ma się czego bać: - Z tego, co wiem, w takich przypadkach będzie wypłacana rekompensata. To nie koniec dobrych wieści dla tureckich mniejszości. Państwowa telewizja TRT zapowiada, że przeznaczy jeden z pięciu swoich kanałów w całości na programy w języku kurdyjskim. To prawdziwa rewolucja - od 2004 r. TRT nadawała po kurdyjsku tylko przez godzinę tygodniowo. Nie wiadomo jeszcze, kiedy ruszy nowy kanał. - Musimy ustalić szczegóły, ale chcemy zacząć najszybciej jak się da, już przygotowujemy ramówkę - obiecywał wczoraj w gazecie "Today's Zaman" szef TRT Ibrahim Sahin. Prokurdyjska partia DTP już cieszy się z pomysłu. - Kurdyjskie programy w ramach państwowej telewizji to kolejny krok do przyznania, że Kurdowie są ważną częścią tureckiego społeczeństwa - tłumaczył jeden z jej posłów Hasip Kaplan. Bardziej sceptyczny jest Osman Kilic, dziennikarz prokurdyjskiej agencji Firat z siedzibą w Holandii: - Taki kanał będzie miał sens tylko pod warunkiem, że nie będzie to kolejna porcja tureckiej propagandy. Boję się, że cała ta szopka ma jedynie zamydlić oczy Brukseli, a tak naprawdę będzie to kolejne miejsce, gdzie Kurdowie będą mogli usłyszeć, że są terrorystami. Tyle że tym razem usłyszą to po kurdyjsku. Wczoraj tureckie samoloty kolejny raz zbombardowały kryjówki kurdyjskich rebeliantów z Partii Pracujących Kurdystanu w północnym Iraku. Kilka dni temu władze w Ankarze przypomniały, że nie wykluczają też ofensywy lądowej przeciwko partyzantom, od lat walczących z turecką armią.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6
16°C Niedziela
dzień
20°C Niedziela
wieczór
19°C Poniedziałek
noc
17°C Poniedziałek
rano
wiecej »