Trzech biskupów w zamian za Aldo Moro

Brak komentarzy: 0

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 17.03.2008 19:14

Włoscy biskupi chcieli się oddać w ręce Czerwonych Brygad w zamian za uwolnienie byłego premiera Włoch Aldo Moro - to nieznane dotąd kulisy słynnego porwania sprzed 30 lat - pisze Gazeta Wyborcza.

Nieznane szczegóły dotyczące zaangażowania Kościoła w próby uwolnienia Aldo Moro opisuje dziennikarka Annachiara Valle w książce wydanej z okazji przypadającej w niedzielę 30. rocznicy porwania byłego premiera i przywódcy chadecji DC przez lewackich terrorystów z Czerwonych Brygad. Komando Czerwonych Brygad zatrzymało samochód 62-letniego Aldo Moro 16 marca 1979 r. w centrum Rzymu, kiedy szef DC jechał na zaprzysiężenie rządu Giulio Andreottiego. Terroryści zastrzelili pięciu jego ochroniarzy i uprowadzili premiera. Tak zaczęło się 55 najdłuższych dni w historii Włoch, kiedy porywacze domagali się wypuszczenia z więzień trzynastu towarzyszy w zamian za Moro, a on sam pisał z niewoli coraz dramatyczniejsze listy, w których błagał o ocalenie. Jednak włoskie państwo odmówiło wszelkich pertraktacji w Czerwonymi Brygadami. Rząd bał się, że negocjacje mogłyby doprowadzić do kolejnych porwań. Książka Annachiary Valle "Parole, opere e omissioni" ("Słowa, działania i zaniechania") skupia się na działaniach włoskiego Kościoła. Z książki wyłania się obraz osamotnionego papieża Pawła VI, który był gotów wszelkimi sposobami ratować swego bliskiego przyjaciela Moro, i kurii rzymskiej strzegącej twardej linii zgodnej z linią polityczną państwa. Paweł VI w pewnym momencie zaproponował nawet, że sam byłby gotów wymienić się na Moro. A jak niedawno ujawnił Giulio Andreotti, był też gotów zapłacić okup Czerwonym Brygadom i nakazał włoskim kapelanom więziennym, by zbierali wśród więźniów informacje przydatne do uwolnienia Moro. Czerwone Brygady nie chciały pieniędzy. Ale - jak opisuje Valle - kilku zakonników z Mediolanu dowiedziało się, że terroryści nie mają ostatecznego planu, co zrobić z Aldo Moro, jeśli włoski rząd nie rozpocznie z nimi negocjacji. To z mediolańskiego Kościoła wyszła inicjatywa, by trzech biskupów oddało się w ręce Czerwonych Brygad w zamian za polityka. Tę wersję potwierdza dwóch żyjących do dziś biskupów Luigi Bettazzi i Alberto Ablondi, którzy byli gotowi stać się zakładnikami. Zdecydowanie przeciw wymianie była kuria rzymska. - Wystarczy, że papież napisał list o uwolnienie. Lepiej, żeby umarł jeden człowiek, niż cały naród miał pójść na zgubę. Nie widzicie, że możemy skończyć w objęciach komunistów? - miał odpowiedzieć biskupom ówczesny wiceszef watykańskiego sekretariatu stanu bp Giuseppe Caprio. Aldo Moro był jednym z chadeków, którzy na początku lat 70. opowiedzieli się za zakończeniem bojkotu włoskiej partii komunistycznej, co wywołało w Kościele ogromne kontrowersje. Zdaniem wielu historyków głównym celem jego porwania przez radykalnych lewaków było właśnie zablokowanie demokratycznej ewolucji włoskich komunistów. I rzeczywiście - tragedia Aldo Moro doprowadziła do wstrzymania dialogu między włoskimi chadekami i komunistami, który wznowiono dopiero po zakończeniu zimnej wojny. - Można było odnieść wrażenie, że niektórzy traktują jego porwanie jako nauczkę za porozumienie z lewicą - wspomina bp Bettazzi. Ówczesnemu kościelnemu jastrzębiowi kard. Giuseppe Siriemu na wieść o porwaniu Moro wyrwało się: "Ma, na co zasłużył". Czerwone Brygady przeprowadziły ostatecznie "proces ludowy" przeciw politykowi i skazały go na śmierć. Jego ciało znaleziono 9 maja w Rzymie.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona