Prawosławni nie mogą rościć pretensji do cudzej własności. Chodzi przecież o cerkwie budowane przez grekokatolików w XIX i XX wieku - stwierdził w wywiadzie dla tygodnika „Idziemy" arcybiskup Jan Martyniak, greckokatolicki metropolita przemysko-warszawski. Skomentował w ten sposób roszczenia prawosławnych o prawo własności 23 cerkwi greckokatolickich.
Niezadowolony z braku zadowalających go rozwiązań Kościół prawosławny wniósł w tej sprawie skargę na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strassburgu. - W 1989 r. ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego wprowadziła tzw. zasadę „status quo”: nieruchomości pozostające w dniu jej wejścia we władaniu kościelnych osób prawnych stają się z mocy prawa ich własnością.-przypomina abp Martyniak. - Prawosławni domagali się przejęcia cerkwi greckokatolickich na tej samej zasadzie, na której Kościół rzymskokatolicki zasiedlał opuszczone świątynie po akcji „Wisła”. Ale prawosławni zapomnieli, że nasz Kościół greckokatolicki jako Kościół swego prawa (sui iuris) należy do rodziny Kościołów Katolickich. A dobra Kościoła katolickiego nie mogą przechodzić do innej konfesji, do innego Kościoła. Myśmy z Kościołem rzymskokatolickim już doszli do porozumienia. Zwrócono nam te świątynie, o które nam chodziło” – wyjaśnił arcybiskup Martyniak. Choć spór dotyczy 23 świątyń greckokatolickich, które obecnie są używane przez prawosławnych, grekokatolicy chcieliby zwrotu tylko trzech spośród nich. „Chcieliśmy pójść na tak daleko idące ustępstwa, chociaż nasi wierni nie do końca się z tym zgadzają. Uważam jednak, że skoro świątynie używane są przez prawosławnych, a w tamtych rejonach nie ma już naszych wiernych, to nie będziemy o nie walczyć. Ale tam, gdzie są grekokatolicy, mają oni prawo mieć własną świątynię”.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.