Jeśli nawet czarny scenariusz o przyjściu abp. Głódzia się spełni, to trzeba mu dać po chrześcijańsku szansę. A nuż nadmorski klimat go zmieni - pisze w Gazecie Wyborczej Marek Górlikowski.
Górlikowski pisze: Jako pokorny parafianin z Trójmiasta mogę oczywiście na wieść o objęciu mojej archidiecezji przez abp. Sławoja Leszka Głódzia zareagować z obojętnością, jak chce tego Episkopat Polski. To będzie taka sama obojętność na sprawy wiary, jaka panuje w laickiej Holandii czy we Francji. Tam mało kto zna nazwisko swojego biskupa. Mam nadzieję, że w Polsce do tego nie dojdzie. Nie wpadałbym jednak w histerię. Jeśli nawet czarny scenariusz o przyjściu abp. Głódzia się spełni, to trzeba mu dać po chrześcijańsku szansę. A nuż nadmorski klimat go zmieni. W dodatku abp Tadeusz Gocłowski nie znika. A biskup uwolniony z obowiązków administracyjnych może mówić donośniej i bardziej otwarcie. Trzeba mieć nadzieję. Bardziej niepokoi to, jak Episkopat upomniał nas za dyskusję o naszym biskupie. Przypomniano nam, kto tu rządzi; Episkopat przemówił językiem państwa, a nie wiary. Każdy, kto zna historię Pomorza i gdańskiej diecezji z ostatnich kilkudziesięciu lat, wie, że używanie takiego języka to błąd, bo ludzie mają tu ogromną - i zdrową - nieufność do zapędów jakiejkolwiek władzy. Choć Kaszubi śpiewają w swoim hymnie: "My trzymamy z Bogiem", nierzadko nie trzymają z hierarchią. Z moich rodzinnych Kaszub przypomina mi się, jak w jednej z wiosek proboszcz odmówił kościelnego pogrzebu kobiety, bo sprzedawała wódkę i nie chodziła na msze. Kazał mieszkańcom wsi, by sami ją pochowali. Nie zgodzili się i mimo upalnego lata trumna tydzień stała przed kościołem. W końcu kobietę pochował ksiądz z innej parafii, a surowy proboszcz musiał odejść. Abp Tadeusz Gocłowski wie, jak rozmawiać z ludźmi na Pomorzu. I generał abp Sławoj Leszek Głódź - jeśli do nas przyjdzie - też będzie musiał się tego nauczyć.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.