Mam ponad 90 lat. Dla mnie umierać to coś naturalnego. Chcę spędzić ostatnie godziny samotnie, z dala od najbliższych. Taka śmierć to godna śmierć! - takie słowa znalazły się w liście anonimowej czytelniczki, który opublikowała sobotnia (26 kwietnia) Gazeta Wyborcza.
Anonimowa czytelniczka pisze: Z zaciekawieniem przeczytałam reportaże w akcji "Umierać po ludzku" o umieraniu i dziesięć zasad godnej i świadomej śmierci. Mam jednak inne zdanie na temat dojścia do tej godnej śmierci. Zanim dojdzie do śmierci, człowiek żyje, jest sprawny, załatwia wszystkie swoje sprawy, cieszy się życiem. I przychodzi coś takiego, że to się kończy. Człowiek przestaje władać mięśniami, jest niedołężny. Potrzebuje pomocy w najprostszych czynnościach. Niektórych dotyka paraliż. A mimo to musi żyć. Dlaczego? Co to komu da? Mam ponad 90 lat. Dla mnie umierać to coś naturalnego. W moim otoczeniu pytamy samych siebie: "Jak długo żyć?". I odpowiadamy: "Tak długo, jak długo sam/sama mogę zrobić wszystko wokół siebie". Ja też nie chcę żadnej pomocy, bo to mnie krępuje. Chcę spędzić ostatnie godziny samotnie, z dala od najbliższych. Nie chciałabym ich straszyć swoim wyglądem. Dlatego dla nas jest ważne, aby to nie trwało długo. I tu problem. Chciałabym, aby "Gazeta Wyborcza" wczuła się w takich jak ja. I mnie oraz mnie podobnym starała się śmierć przyspieszyć. Człowiek powinien być wolny i działać tak, jak uważa za stosowne. W takich wypadkach należy pomóc godnie umrzeć. A do tego potrzebna tabletka i szklanka płynu w zasięgu ręki lub zastrzyk. Dużo zależy od mediów, które sterują ludzkimi umysłami. Pomyślcie, dziennikarze, że wy także będziecie niedołężni i będziecie chcieli jak najprędzej i najłatwiej się z tego wyzwolić. A jakaż to byłaby przyjemność spokojnie zasnąć i się już nie obudzić. Taka śmierć to godna śmierć! A co pan na to, panie Piotrze Pacewicz? Moim zdaniem już następne pokolenie tak właśnie to rozstrzygnie. PS. Czy to wydrukujecie? Anonimowej czytelniczce odpowiada red. Piotr Pacewicz Oczywiście, drukujemy. Niedawno dostałem list od Pani równolatki, który - jak lustrzane odbicie -wyrażał pragnienie, by nie umierać w samotności. Odczuwam dreszcz, myśląc o Pani odwadze, by stanąć oko w oko ze śmiercią, samotnie. Jeżeli Pani chce jakiejś pomocy, to innej: w podaniu tabletki lub strzykawki. Pani domaga się od nas - opinii publicznej - zgody na śmierć na życzenie. Zastanawiam się, jak bym postąpił, gdyby była Pani z mej rodziny i gdybym miał pewność - a taką mam, czytając Pani list - że osoba żądająca eutanazji jest świadoma, przytomna, że to nie wyraz depresji czy chwilowego załamania woli życia. Czy próbowałbym spełnić Pani prośbę? W kilku krajach uznano, że człowieczeństwo oznacza też prawo do decyzji o własnej śmierci - z wieloma zastrzeżeniami i pod wieloma warunkami. W krajach, gdzie nie ma prawa do eutanazji, jak w Polsce, występuje ona w szarej strefie, gdy lekarz z litości podaje choremu taką dawkę środków uśmierzających cierpienie, że prowadzi ona do zgonu. W naszej akcji walczymy o prawo do "naturalnej, godnej i świadomej śmierci", co oznacza m.in. "niezgodę na uporczywą terapię przedłużającą umieranie", czyli tzw. eutanazję bierną. Pani list - krzyk o godność umierania - mnie przekonuje. A wszystkim przypomina, że problem eutanazji czynnej jest także w Polsce kwestią do rozstrzygnięcia, że powinniśmy odbyć tę debatę. Dziękujemy Pani, powiem w imieniu Czytelników, za ten list. Pod tymi tekstami znalazło się pytanie: Czy zgadzasz się z autorką listu? i adres mailowy...
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.