Reklama

Między biurokracją a ewangelią

"Gdyby ksiądz odmówił sakramentu z powodu zbyt małej ofiary lub jej braku, powinien interweniować biskup. Bo takie postępowanie księdza nie tylko narusza prawo i niszczy wizerunek Kościoła, ale przede wszystkim zaprzecza Ewangelii" - pisze w Gazecie Wyborczej ks. Andrzej Luter.

Reklama

Dalej czytamy: Wybitny filozof Tadeusz Bartoś otworzył nowy rozdział w swojej publicystyce dotyczącej Kościoła jako instytucji utożsamianej przez niego z korporacją o inklinacjach totalitarnych ("Praca i płaca - przypadek polskiego Kościoła", "Gazeta Wyborcza" 25.04.). Tym razem zajął się sprawą finansów, które posłużyły mu jako kolejny argument w miażdżącej krytyce Kościoła. Bartoś zakwestionował dotychczasową zasadę dobrowolnych ofiar wiernych, która według niego generuje niewłaściwe zachowania duchownych. Przy okazji "pochylił się" nad niedolą księży, którym biskupi nie wypłacają pensji, mało tego - nie podpisują z nimi umów o pracę. Kto wie, może tą bulwersującą sprawą powinna zająć się państwowa inspekcja pracy - sugeruje autor, zapominając o konkordatowym rozdziale kompetencji instytucji kościelnych i państwowych. Wizja tysięcy umów o pracę między biskupami i księżmi poraża biurokratyzmem, w którym trudno odnaleźć ducha ewangelicznego. Wiara, że akty prawne wszystko załatwią, dehumanizuje kondycję ludzką. Autor posuwa się nawet do stwierdzenia, że "Kościół polski stoi na symonii - sprzedawaniu sakramentów". Jest to oskarżenie straszne i krzywdzące. Żadnego niuansu, że może zdarzają się czasami takie wypadki, nieliczne co prawda, chociaż bolesne. Bartoś po prostu wali między oczy: Kościół kupczy sakramentami! W ten sposób były dominikanin oskarżył o ten niecny proceder wszystkich księży. Zastosował klasyczny chwyt: ogólna fałszywa teza wywiedziona z indywidualnych przypadków. Mam nadzieję, że nie zrobił tego intencjonalnie. W każdym razie według niego symonia jest konsekwencją odgórnej obłudy wewnątrzkościelnej, której ksiądz - nie mając wyjścia - musi się poddać, żeby na godziwym poziomie żyć. Bartoś niczym wytrawny marksista mówi do nas: subiektywnie może jesteście w porządku, ale obiektywnie jesteście hipokrytami. Sugeruje nawet, że takie zakłamanie może doprowadzić do buntu zubożałego duchowieństwa przeciwko klasie posiadaczy postawionej wyżej w hierarchii kościelnej. Ta burżuazja to biskupi i bogaci proboszczowie "ściśle ze sobą związani". Niewykluczone, że list polskich biskupów do księży z Wielkiego Czwartku miał zapobiec niebezpiecznej rewolcie. Reasumując, czekamy na kościelnego Che Guevarę, który stanie na czele strajku księży domagających się podwyżek. I oby skończyło się tylko na tych żądaniach. Odłóżmy żarty na bok. Rzeczywistość bowiem daleko odbiega od katastroficznej wizji wykreowanej przez filozofa. Księża - w ogromnej większości - nie ustalają odgórnie stawek za posługi sakramentalne. Potrafią zachować się roztropnie i mądrze. Nie twierdzę jednak, że nie ma przypadków gorszących. Takie postawy zdarzają się, irytują i zrażają do Kościoła na długie lata. Zdzierstwo u kapłanów nie może być tolerowane. Nie spodziewam się jednak, że przekonam Bartosia do moich racji. Zapewne będzie bronił swojej tezy o powszechności stawek, albo w najlepszym razie - przeciwstawiał księży diecezjalnych zakonom, tak jak to zrobił w polemice z abp. Życińskim.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
9°C Poniedziałek
wieczór
5°C Wtorek
noc
4°C Wtorek
rano
6°C Wtorek
dzień
wiecej »

Reklama