"Gdyby ksiądz odmówił sakramentu z powodu zbyt małej ofiary lub jej braku, powinien interweniować biskup. Bo takie postępowanie księdza nie tylko narusza prawo i niszczy wizerunek Kościoła, ale przede wszystkim zaprzecza Ewangelii" - pisze w Gazecie Wyborczej ks. Andrzej Luter.
W kodeksie prawa kanonicznego określono, że wierni, składając ofiary "przyczyniają się do dobra Kościoła oraz uczestniczą (...) w jego trosce o utrzymanie szafarzy i dzieł". Kanon 947 wyraźnie stanowi, że "od ofiar mszalnych należy bezwzględnie usuwać pozory transakcji lub handlu". W następnym przepisie jest mowa o odprawianiu mszy św. w intencji tych, za których została złożona ofiara. Widać zatem wyraźnie, że kodeks odróżnia handel od ofiary na Kościół. Także synody diecezjalne określają charakter ofiar składanych z okazji udzielania sakramentów i sakramentaliów. Zawsze obowiązuje zasada dobrowolności, wykluczająca wszelkie przejawy kupczenia. Bartoś miesza te sprawy. Gdyby zdarzył się przypadek, że ksiądz odmówił sakramentu, motywując swoją decyzję "małą" ofiarą lub jej brakiem np. z powodu materialnego ubóstwa wiernego, wtedy powinien interweniować biskup, gdyż takie postępowanie nie tylko narusza prawo i niszczy wizerunek Kościoła, ono przede wszystkim zaprzecza Ewangelii. Przyjmowanie ofiar nie jest komfortową sytuacją dla księdza. Ale czy w innych systemach finansowania Kościoła, np. w Niemczech, istnieje ten komfort? Każdy z nich niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa. Tak naprawdę wszystko zależy od postawy księdza, jego mądrości i wiary. Jeśli jego formacja duchowa jest prawidłowa, to w żadnym wariancie finansowania Kościoła ofiara nie będzie pomylona z handlem. Bartoś może powiedzieć, że jestem naiwnym idealistą, bo życie weryfikuje nawet najlepsze intencje. Być może, ale przecież nie jest tak, że jak ktoś jest nastawiony tylko na zysk, to wystarczy dać mu stabilny pieniądz i już będzie realizował swoje powołanie. Jestem przekonany, że regulacja finansów Kościoła w stylu proponowanym przez eksdominikanina nie wzmocni ewangelicznego przesłania Kościoła. A poza tym: czy rzeczywiście najważniejszą sprawą Kościoła w Polsce, tu i teraz, jest tworzenie nowych podatków dla społeczeństwa, bo tym musiałaby się ta reforma skończyć? Widzę wiele innych, poważniejszych problemów. Bartoś w jednym miejscu ma rację, bo przecież jest faktem, że w małych parafiach księża wpadają często w tarapaty finansowe i w związku z tym oczekują na pomoc Kościoła. I w wielu diecezjach taką pomoc otrzymują z funduszy przeznaczonych specjalnie na ten cel, czego już autor nie dostrzega. Znany filozof i publicysta chciał naruszyć kolejne kościelne "tabu", które żadnym "tabu" nie jest. Przecież o finansowaniu Kościoła można rozmawiać. Wielokrotnie pisali i mówili na ten temat biskupi Wiktor Skworc i Tadeusz Pieronek, czy ostatnio ks. Robert Nęcek. Można zastanawiać się nad wariantem polskim, niemieckim, włoskim, francuskim, węgierskim: który z nich jest najbardziej sprawiedliwy; który najpełniej może służyć misji Kościoła; i w końcu - który z nich najlepiej odpowiada polskiej mentalności i tradycji. Finanse to nie jest dogmat. Tylko czy styl debaty na ten drażliwy temat musi nawiązywać do retoryki Joanny Senyszyn? Czy nie można inaczej? Tadeusz Bartoś jest zbyt wytrawnym eseistą, żeby tego nie rozumieć. Zbyt często w mediach patrzy się na materialną stronę Kościoła przez pryzmat prałata z Gdańska czy zakonnika z Torunia, co zafałszowuje skutecznie obraz polskiego duchowieństwa. I jeszcze jedno. Pamiętajmy, że w każdym człowieku znajdziemy mroczne zakątki duszy. Oby tylko nie rezygnować z wysiłku wyrastania ponad siebie samego, grzesznego. A od Tadeusza Bartosia oczekiwałbym zamiast publicystyki ideologicznej, intelektualnie prowokujących esejów. Chciałbym się twórczo podenerwować.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.