To jest jakaś odpowiedź na pytanie, dlaczego to wydarzenie zorganizowano tak daleko od reszty świata chrześcijańskiego, od Europy, od Ameryki Północnej.
Rozmowa z ks. Tomaszem Sielickim, przełożonym generalnym Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej - Jesteśmy na terenie prowadzonego w Sydney przez chrystusowców ośrodka duszpasterskiego, trwa piknik dla polskiej młodzieży (rozmowa prowadzona jest w czasie obchodów XXIII ŚDM). Jak Ksiądz Generał widzi odbywające się dni młodzieży? Ks. T. Sielicki TChr: Wczoraj, gdy młodzież schodziła się na mszę św. z kard. G. Pellem, zauważyłem, że było dużo ludzi z Oceanii, z Australii. To jest jakaś odpowiedź na pytanie, dlaczego to wydarzenie zorganizowano tak daleko od reszty świata chrześcijańskiego, od Europy, od Ameryki Północnej. Tutaj ta młodzież też potrzebuje takiego przeżycia, spotkania, umocnienia w wierze. Benedykt XVI mówił miesiąc temu o Australii, że należy ona niestety do krajów najbardziej zlaicyzowanych, do tych, które już mocno odsunęły się od chrześcijaństwa. Więc w tym jest pewna radość, że właśnie Australia ma przywilej goszczenia tych setek tysięcy młodzieży i doświadczenia takiej entuzjastycznej, świeżej radości z wiary, którą ta młodzież przeżywa. - Z młodzieżą w Australii pracują również zakonnicy ze zgromadzenia chrystusowców, którym Ksiądz Generał kieruje... Ks. T. Sielicki TChr: Mamy tu kilkanaście ośrodków, kapłanów jest blisko 30. Wszystkie te ośrodki będę wizytował, bo przybyłem tutaj właśnie w celu przeprowadzenia wizytacji kanonicznej, do której jestem zobowiązany. Pracujemy tutaj od kilkudziesięciu już lat. Dokładnie w roku 2009 będziemy obchodzić 50-lecie pracy chrystusowców na ziemi australijskiej i w duszpasterstwie polonijnym. Wiem, że stanowimy zasadniczą, liczącą się część tego duszpasterstwa. Są oczywiście kapłani z innych zgromadzeń, są ojcowie paulini, marianie i inni, ale chrystusowców na kontynencie australijskim jest najwięcej. Myślę, że dla naszych kapłanów jest to miła okazja współorganizowania tego wydarzenia, współuczestniczenia w przyjmowaniu grup, głównie polonijnych, ale też z Polski. Dla nich samych jest to ciekawe doświadczenie, bo zazwyczaj czują się oni troszeczkę na końcu świata, jak gdyby zapomniani, oddaleni, a tu nagle świat do nich przyjeżdża. - Ksiądz Generał przewodniczy również konsulcie Wyższych Przełożonych Zakonnych w Polsce. Co obecnie może być najważniejsze dla tego gremium? Czy są jakieś priorytety duszpasterskie lub działania, które można prowadzić razem? Ks. T. Sielicki TChr: Takim priorytetem, wyzwaniem jest to, co sygnalizuje w swoich kolejnych spotkaniach i przemówieniach Ojciec Święty – laicyzacja w świecie, która zaczyna dotykać także naszej Ojczyzny. Chcielibyśmy, jako zgromadzenia zakonne, zastanowić się, w jaki sposób możemy postawić tamę temu niepokojącemu, niekorzystnemu zjawisku. Zakony zaczęły istnieć w pierwszych wiekach chrześcijaństwa jako odpowiedź na pewne spłycenie wiary, które nastąpiło po Edykcie Mediolańskim i potem poprzez wieki też odczytywały znaki czasów, były zakładane w odpowiedzi na konkretne potrzeby. Stąd różnorodność charyzmatów. Dzisiaj wydaje się, że takim wspólnym wkładem zakonów może być pokazanie, że są inne wartości niż te powierzchowne, przyziemne, które proponuje świat, a które właśnie posuwają tę laicyzację do przodu. Są takie wartości, dla których ludzie rzucają wszystko i idą drogą powołania, wybierają właśnie zawierzenie Panu Bogu własnego życia. Myślę, że to jest bardzo ważne i potrzebne w dzisiejszych czasach. - Przy okazji wspomnianej Mszy otwarcia z kard. Pellem byliśmy świadkami niezwykłych świadectw młodych ludzi: siostry zakonnej z Niemiec czy też księdza, którzy odkryli swoje powołanie na Światowych Dniach Młodzieży. Czy obecność przełożonego generalnego chrystusowców w Sydney również może się z tym jakoś wiązać, szukacie nowych powołań? Ks. T. Sielicki TChr: Jest faktem, że mamy powołania z ziemi australijskiej. Ciekawostką jest to, że na trzy lata chcemy wypożyczyć pochodzącego stąd kapłana do Anglii, bo wiemy, że tam jest w tej chwili największa polska emigracja i właśnie tam są największe potrzeby. Mamy powołania ze Wschodu, z Ukrainy i z Zachodu, ze Stanów Zjednoczonych, z Niemiec. Oczywiście cieszylibyśmy się, gdyby podobnie były kolejne powołania do pracy wśród Polonii tutaj z Australii. Rozm. ks. J. Polak SJ/ rv
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.