Wiedzieliśmy, że on zawsze stanie po naszej stronie - mówi o ks. Michale Sopoćce kard. Henryk Gulbinowicz w rozmowie z Radiem Watykańskim.
Na spotkaniach był zawsze konkretny. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek nie odpowiedział na chrześcijańskie przywitanie ze strony studentów. My, młodzi, wiedzieliśmy, że on zawsze stanie po naszej stronie. Na podstawie przecieków z posiedzeń rady pedagogicznej wiadomo było, że brał w obronę tych, którzy budzili jakieś zastrzeżenia. Był zatem człowiekiem miłosierdzia i przy każdej okazji o nim nam mówił. Kiedy przychodził na wykłady, rozmawialiśmy też o siostrze Faustynie. Pytaliśmy, kto księdzu profesorowi podpowiedział, że powinno się ją posłać do lekarza psychiatry, by zbadać, czy nie ma jakichś zaburzeń. Zresztą, to była decyzja ogromnie praktyczna, gdyż pewność, że to był człowiek całkowicie pełen rozeznania i świadomości, była bardzo istotna. W Wilnie, trzeba pamiętać, zachowywano w tym względzie pewną ostrożność. Ludzie Wschodu mają bowiem to do siebie, że czasem im się coś wydaje. Nie należy się zatem dziwić abp. Jałbrzykowskiemu, który jako metropolita wileński był na tym punkcie bardzo wrażliwy. - Ksiądz Kardynał był ordynariuszem ks. Sopoćki. Jeszcze za jego życia, w 1973 r., uroczyście umieścił obraz Bożego Miłosierdzia w prokatedrze białostockiej, a to świadczyłoby, że Ksiądz Kardynał popierał jego wielkie zaangażowanie na rzecz upowszechnienia prawdy o Bożym Miłosierdziu, oczywiście, na ile to wtedy było możliwe... Kard. H. Gulbinowicz: Moja sakra biskupia odbyła się 8 lutego 1970 r. Wiedziałem wówczas, że ks. Michał Sopoćko żyje i działa. Przyszedłem akurat wtedy, kiedy były trudności z obrazem Miłosierdzia Bożego, kiedy Rzym miał inne zdanie, aniżeli pragnął tego ks. Sopoćko. Przychodził on do mnie i ciągle miał jakieś sprawy związane z kultem Miłosierdzia Bożego. Te jego jego postulaty, pisma trzeba było doręczać Prymasowi. Pamiętam pierwsze takie pismo. Ksiądz profesor prosił, żebym je przedstawił na sesji episkopatu. Ja jako początkujący, niemający doświadczenia biskup, pytałem Prymasa, jak to zrobić. Prymas powiedział mi wtedy: „Najgorsze za nami. Rzym wycofał się ze swych zastrzeżeń, ale w tej chwili atmosfera w episkopacie jest taka, że z tym pismem i projektem ks. prof. Sopoćki trzeba zaczekać”. Ja posłuchałem i po powrocie z konferencji powiedziałem księdzu profesorowi, że Prymas radzi sprawę odłożyć. Nie był tym bardzo zachwycony i powiedział: „A Miłosierdzie Boże zwycięży!”. Ksiądz Prymas powrócił do całej sprawy, kiedy uznał za stosowne. Uważałem, że musi być ktoś, kto zrobi pierwszy krok. W pacierzach mówiłem siostrze Faustynie: „Słuchaj, powiedz ks. Sopoćce, żeby to on naciskał”. Przyszedł więc ksiądz profesor i powiedział, że ma bardzo ważną sprawę: Rzym wycofał się z tych zastrzeżeń, a ludzie chcą nadal czcić Miłosierdzie Boże w naszej katedrze (wtedy jeszcze prokatedrze) w Białymstoku, więc trzeba koronkę do Miłosierdzia Bożego odmawiać itd. Wtedy zaprosiłem wikariusza generalnego i kanclerza, i powiedziałem im, że po wysłuchaniu księdza profesora doszedłem do wniosku, iż powinniśmy postąpić zgodnie z jego radą.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.