Współczesna medycyna stoi na stanowisku, że wola pacjenta jest ponad jego życiem. - mówi w wywiadzie dla Gazety Wyborczej prof. Krzysztof Marczewski, lekarz, członek Zespołu ds. Ratyfikacji konwencji Bioetycznej przy premierze.
"Zespół bioetyczny pod kierownictwem posła Jarosława Gowina zarekomendował premierowi wprowadzenie tzw. testamentu życia, dokumentu, w którym każdy mógłby zastrzec, w jakich warunkach i jakimi metodami nie życzy sobie ratowania czy podtrzymywania życia. Wywołało to zarzuty o legalizację eutanazji. Podawano przykład odłączenia człowieka w śpiączce od aparatury, co Kościół katolicki uważa za eutanazję." - czytamy w "Gazecie". Z prof. Marczewskim rozmawiała Ewa Siedlecka: "Testament życia" nie wzbudził w waszym zespole, w którym przecież byli też ludzie o bardzo konserwatywnych poglądach, w tym ksiądz katolicki i ewangelicki pastor, żadnych kontrowersji. Zgodnie go zaakceptowaliście. - zdziwiła się. - Testament życia" to nie jest eutanazja. To dziś temat w środowisku medycznym właściwie już niesporny. - wyjaśnia profesor - Z etycznego punktu widzenia nie ma różnicy pomiędzy niepodłączeniem do aparatury, jeśli pacjent się temu sprzeciwia, a odłączeniem aparatury na jego życzenie. Współczesna medycyna stoi na stanowisku, że wola pacjenta jest ponad jego życiem. Od 26 lat zajmuję się chorymi. Miałem np. wiele przypadków tzw. stopy cukrzycowej, gdzie konieczna była amputacja, żeby ratować życie pacjenta, a pacjent, mimo tłumaczeń i namów się na to nie zgadzał. I umierał, bo nie odważyłem się amputować wbrew jego woli. Podobnie bywa z dializą: z francuskich badań wynika, że najczęstszą przyczyną śmierci osób dializowanych jest rezygnacja pacjenta z kontynuowania zabiegów. Wreszcie jest grupa chorych, którzy zagładzają się na śmierć - nie przyjmują pożywienia i płynów, nie zgadzają się na kroplówkę. Nie podłączamy ich na siłę, jeśli są w pełni władz umysłowych. Profesor zaznacza też, że "deklaracja [testament życia - przyp] nie powinna być wolą wyrażoną ustnie, kiedyś tam, wobec rodziny czy przyjaciół. Musi mieć odpowiednią formą prawną. Moim zdaniem powinna być też co jakiś czas aktualizowana, bo nie wiem, czy ktoś, kto złożył taką deklarację, mając 20 lat i dawno o niej zapomniał, kiedy ulegnie wypadkowi w wieku 60 lat, nie zmieniłby zdania, gdyby był przytomny." Wprowadzenie "testamentu życia" powinno być poprzedzone kampanią informacyjną. "Ludzie muszą wiedzieć, że "testament życia" to sprawa śmiertelnie poważna." - mówi lekarz. Od redakcji: Nie można się oprzeć wrażeniu, że znów próbuje się rozmyć granicę między uporczywą terapią a eutanazją. Przypomnijmy nauczanie Kościoła: "Pracownik służby zdrowia, świadomy, że nie jest ani panem życia, ani zdobywcą śmierci, w ocenie środków, powinien dokonać odpowiednich wyborów, to znaczy odnieść się do pacjenta i odpowiedzieć odpowiednio do jego rzeczywistej sytuacji. Stosuje tutaj wspomnianą już zasadą proporcjonalności zabiegów, którą należy tak sprecyzować: Gdy zagraża śmierć, której w żaden sposób nie da się uniknąć przez zastosowanie dostępnych środków, wolno w sumieniu podjąć zamiar nie korzystania z leczenia, które może przynieść tylko niepewne i bolesne przedłużanie życia, nie przerywając jednak zwyczajnej opieki, jaka w podobnych przypadkach należy się choremu. Nie stanowi to powodu, dla którego lekarz mógłby odczuwać niepokój, jakoby odmówił pomocy komuś znajdującemu się w niebezpieczeństwie. Pokarm i napój, podawane także sztucznie, należą do normalnych zabiegów zawsze należnych choremu, jeśli nie są ciężarem dla chorego; ich odmówienie może oznaczać prawdziwą i właściwą eutanazję." Watykańska Karta Pracowników Służby Zdrowia, 1995, pkt 120.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.