Kierownictwu klubu PO nie podoba się projekt ustawy bioetycznej Jarosława Gowina. Posłowie krytykują przede wszystkim dostępność zabiegów zapłodnienia in vitro tylko dla małżeństw oraz zapisy dotyczące braku możliwości dochodzenia odszkodowań za "złe urodzenie" czy testamentu życia - donosi Gazeta Wyborcza.
Gowin uznał, że skoro Tusk zrobił go szefem zespołu bioetycznego przy premierze, to ma daleko idącą władzę - cytuje Gazeta polityka z kierownictwa PO. - Ale zapomniał, że na końcu ktoś musi poprzeć jego propozycje w Sejmie. I że wskazane byłoby, żeby najpierw skonsultował projekt z klubem, dopiero później ogłaszał go publicznie. Będziemy dziś o tym rozmawiać na posiedzeniu klubu. Wiceszef klubu twierdzi, że nie należy tego projektu traktować jak wersji ostatecznej, lecz jako propozycje do dyskusji - Projekt ustawy bioetycznej przygotowywałem na zlecenie premiera, a nie klubu. Propozycje dotyczące zapłodnienia in vitro konsultowałem z premierem - mówi z kolei Jarosław Gowin. - O testamencie życia jest mowa w raporcie z prac zespołu bioetycznego, który dostał premier. Teraz jest czas na konsultacje w klubie.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.