Wyniki badania teczki obecnego zwierzchnika polskiego prawosławia publikuje Rzeczpospolita.
Obszerny tekst poprzedzony jest wprowadzeniem Piotra Semki, który przypomina podstawowe fakty, m.in. ten, że - podobnie jak wszystkie wyznania mniejszościowe - Kościół prawosławny był o wiele łatwiejszym celem niż Kościół katolicki. Publicysta zwraca uwagę, że prawosławni nie mieli oparcia w kościołach, poza Polską: w ZSRR Cerkiew była mocno zinfiltrowana, a Konstatynopol czy Grecja pozostawały niedostępne z racji położenia za żelazną kurtyną. W tym świetle należy - zdaniem Piotra Semki - czytać publikację "Rzeczpospolitej". W archiwach IPN nie ma teczki personalnej, w której mogło być zobowiązanie do współpracy czy pokwitowania za przyjęte pieniądze. Zachowała się natomiast teczka pracy TW "Jurek", w której znajdują się własnoręcznie pisane donosy i adnotacje o przyjmowaniu wynagrodzenia. Znajdujące się tak teksty - zdaniem "Rzeczpospolitej" - "nie pozostawiają wątpliwości". Metropolita Sawa "był świadomym i tajnym współpracownikiem SB". Podstawowy tekst jest utkany z przykładów donosów, które w konkretnych sytuacjach miały lub mogły mieć wyraźne konsekwencje. Były też przekazywane dalej - do KGB i Stasi. Wymieniane są donosy dotyczące spraw obyczajowych, charakterystyki biskupów, także informacje na temat Syndesmosu - międzynarodowej organizacji młodzieży prawosławnej oraz na temat Światowej Rady Kościołów. Obok tekstu znajduje się wywiad z metropolitą. Arcybiskup wprawdzie zaprzecza, by podpisał zobowiązanie do współpracy, ale odpowiedzi na pytania o konkretne sytuacje (np. o prof. Wiktora Niemczyka, pierwszego rektora Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, luteranina) w pewnym sensie potwierdzają treść dokumentów. Prowadzący wywiad stwierdza, że obecny arcybiskup miał żal do profesora, że nie dostał etatu, tylko prace zlecone i chciał, by SB wywarło nacisk w tej sprawie. Metropolita odpowiada: "To fakt, że miałem tylko prace zlecone i mogłem o tym mówić. Bo o tym, kto zostanie zatrudniony, nie decydował rektor. SB musiała się zgodzić. Co kazano rektorowi, musiał on robić." Prowadzący zapytał o wyrzuty sumienia z powodu współpracy. "Trzeba było iść na kompromisy, by ocalić Cerkiew - odpowiada arcybiskup - Młode pokolenie może być tym wszystkim zgorszone. Starsi to pamiętają i są bardziej wyrozumiali." Dodaje jednak: "wszystkim, którzy mogą być zgorszeni postępowaniem moim i innych duchownych, mówię jako zwierzchnik Cerkwi: przepraszam".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.