Na krakowskim Rynku Głównym odbyła się 17. Wigilia dla potrzebujących.
Od największego w Polsce wigilijnego stołu nikt nie odszedł głodny ani z pustymi rękami. Dzięki współpracy Jana Kościuszki, pomysłodawcy tej tradycyjnej już Wigilii, z kilkoma firmami (Jeronimo Martins Polska SA – właścicielem sieci sklepów „Biedronka”, Wawel SA, FU ABC Krzysztof Bobula i Andrzej Bobula Sp. j. – producentem opakowań jednorazowych oraz Coredea Sp. z.o.o – transportem medycznym) dla kilku tysięcy osób ubogich, chorych, bezdomnych, niepełnosprawnych, przygotowano ponad 100 tys. pierogów, kilka tysięcy litrów barszczu i zupy grzybowej. W sumie rozdanych zostało ponad 50 tys. porcji świątecznych potraw. To kolejny smutny rekord.
Dla potrzebujących – nie tylko tych z Krakowa i Małopolski, ale także tych z Pomorza, Wielkopolski czy Śląska, którzy co roku w wiadomy sobie sposób pojawiają się na Rynku – ta Wigilia jest również okazją do pełnych emocji spotkań ze znajomymi i współtowarzyszami niedoli. Patrząc na wszystkich ludzi stojących w ogromnej kolejce do stołu, trudno nie dostrzec na ich twarzach całej mozaiki emocji: wzruszenia, smutku pomieszanego z radością, że są dla kogoś ważni, niepewności o jutro, a nawet zawstydzenia, które niejednemu nie pozwalało podnieść wbitego w ziemię wzroku. Bo choć bieda i różne nieszczęścia nie wybierają, a choroba czy śmierć bliskich mogą dotknąć każdego, to czasem trudno pogodzić się z tym, że jeszcze rok temu ktoś wśród potrzebujących nie stał…
– Te wszystkie osoby to społeczny pejzaż Krakowa – zauważa Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, który już po raz trzeci spotkał się z uczestnikami Wigilii. – Moja obecność tutaj to nie jest nic wielkiego, to raczej mój obowiązek. Ta Wigilia to wydarzenie ważne dla całej Małopolski, które łączy ludzi potrzebujących i pomagających. Dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli, którzy pomagają w organizacji Wigilii i tym, którzy przynoszą dary, dla których ważny jest kontakt człowieka z człowiekiem – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz i dodaje, że Polska potrzebuje społeczeństwa obywatelskiego, a przykład i światełko dobra biją z Krakowa.
Wszystkie dary, które mieszkańcy Krakowa i turyści przynieśli na Rynek (przede wszystkim żywność trwała: makarony, kasze, ryż, konserwy, suche kiełbasy, słodycze), były od razu dzielone i rozdawane potrzebującym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.