Adam Woronowicz: przypomnieć ks. Popiełuszkę - to była moja czysta i szczera intencja

Brak komentarzy: 0

KAI/k

publikacja 12.02.2009 20:07

Mam nadzieję, że ten film przypomni o postaci wyjątkowego kapłana. To była moja czysta i szczera intencja - powiedział w wywiadzie dla KAI Adam Woronowicz odtwórca głównej roli w filmie „Popiełuszko. Wolność jest w nas".

Bardzo uczciwie przygotowywał się Pan do roli. W ramach przygotowań znalazł się pobyt w seminarium z klerykami pierwszego roku, także rozmowy z tymi, którzy ks. Jerzego znali. Co w czasie tych przygotowań zrobiło na Panu największe wrażenie? - Przede wszystkim miałem świadomość, że ludzie z którymi rozmawiam, a którzy znali ks. Popiełuszkę, mówią o nim jak o kimś bliskim, niemalże członku rodziny, którego stratę odczuwają do dziś. Uderzyło mnie spotkanie z mamą i rodziną ks. Jerzego. Czułem się dość niezręcznie bo sądziłem, że tym filmem możemy przywołać w mamie ks. Jerzego wspomnienia trudnych dla niej chwil. Nigdy nie zadałem jej żadnego pytania dotyczącego ks. Jerzego. Starałem się raczej po prostu przy niej być, słuchać, zjeść placki ziemniaczane, które nam przygotowała, napić się z nią herbaty, pójść na pola. Pochodzę z tamtych stron więc krajobraz tam zastany nie jest mi obcy, jest krajobrazem mojego dzieciństwa. Były jednak wydarzenia, które mnie przerosły. Podczas kręcenia w Bydgoszczy scen z ostatniej modlitwy różańcowej, którą prowadził ks. Jerzy, a po której go uprowadzono, proboszcz tamtejszej parafii stwierdził, że nie powinienem zakładać ornatu podobnego do tego, jaki miał wtedy na sobie ks. Jerzy. Po chwili z Izby Pamięci przyniósł jednak oryginalne szaty liturgiczne ks. Popiełuszki. To był moment, który mnie przerósł. W takich momentach człowiek ociera się o tajemnicę. Jest Pan młodym aktorem, bowiem Wydział Aktorski warszawskiej Akademii Teatralnej ukończył Pan w roku 1997. Na planie „Popiełuszki” miał pan okazję pracować z mistrzami: Zamachowski, Kolberger, Szczepkowska. Domyślam się, że ten film będzie miał znaczący wpływ na Pana rozwój jako aktora, na przyszłą karierę. - Życzyłbym wszystkim moim kolegom takiej współpracy, jak pan to określił, z mistrzami, bo są oni nimi rzeczywiście. Jak to dobrze mieć kogoś takiego na planie. Oni mi trochę współczuli, bo widzieli jak trudne mam przed sobą zadanie. Czułem od nich akceptację. Nie myślę natomiast o karierze. Nie mam zamiaru zrobić tym filmem skoku na swoją karierę. Z samego faktu natomiast, że obraz ten zobaczy wielu ludzi, moja twarz zostanie wyeksponowana. Przestanę być dla szerszej publiczności anonimowy. Dla tych, którzy chodzą do teatru czy śledzą spektakle teatru telewizji myślę, że nie jestem postacią anonimową, natomiast jeżeli chodzi o szerszą publiczność, to z pewnością tak. Poruszam się na co dzień komunikacją miejską i nie wyobrażam sobie, żebym przemykał w ciemnych okularach i kapturze. Mam nadzieję, że tak nie będzie, bo też żyjemy w innych czasach. Pojawia się bardzo wiele nowych filmów czy seriali, ulice nie pustoszeją z powodu emitowanej właśnie w telewizji super-produkcji.