Trzeba stworzyć mocne lobby kobiet chrześcijańskich - mówi w wywiadzie dla KAI
biskup płocki Piotr Libera. Wyjaśnia, dlaczego w ubiegłym roku w katedrze
płockiej przepraszał kobiety, wylicza przestrzenie, które mogłyby one zająć w
Kościele, mówi o zajęciach w seminarium na ich temat, a także o potrzebie
wydania przez Episkopat dokumentu poświęconego kobietom.
Kobiety, zwłaszcza wykształcone, coraz częściej odchodzą od Kościoła. Czy rewizja w postrzeganiu ich roli w Kościele jest potrzebna?
Bp Piotr Libera: W Kościele potrzebna jest przede wszystkim uważna, pogłębiona lektura dokumentów papieskich i Stolicy Apostolskiej, mówiących o roli kobiety we wspólnocie wierzących. Z tej lektury płyną konkretne wnioski i wskazania. Potrzebna jest następnie odwaga i rozwaga we wprowadzeniu w życie tego, czego uczy Kościół na temat kobiet.
Są kapłani, którzy poznali rzeczywistość Kościoła w Niemczech czy Szwajcarii, gdzie doświadczenie współdziałania ze świeckimi, w tym z kobietami świeckimi, nie zawsze jest niestety pozytywne. Poznałem kiedyś katolickiego biskupa szwajcarskiego, któremu grupa świeckich wiernych postawiła ultimatum: albo zgodzi się na celebrowanie przez nich Eucharystii, albo opuszczają oni wspólnotę kościoła. Słyszą to nasi księża i mówią: jeżeli tak ma wyglądać współpraca ze świeckimi, to lepiej z tego zrezygnować. I ja też mam dylemat. Na takie dictum zastanawiam się, jak znaleźć złoty środek. Stąd ostrożność, stawianie małych kroków przy wprowadzaniu zmian. Bardzo cenna jest tu współpraca ze świeckimi, którzy biorą pod uwagę wrażliwość i laikatu, i kapłanów. Tak było, gdy organizowaliśmy sympozjum z okazji 20-lecia opublikowania listu apostolskiego „Mulieris dignitatem”.
Co do odchodzenia kobiet z Kościoła – nie słyszałem, by były robione w tym zakresie badania socjologiczne. Jeśli dziś odchodzi jakiś procent ludzi, to zapewne robią to w takiej samej mierze i kobiety, i mężczyźni. Zazwyczaj jest tak, że gdy przestaje praktykować kobieta, żona, matka, to przestają uczęszczać do kościoła również mąż i dzieci. Działa tu, niestety, zasada naczyń połączonych.
Wkład kobiet w życie Kościoła jest bardzo duży. W Polsce kobiety nie pełnią funkcji – ministrantek, szafarek, lektorek, choć Kodeks Prawa Kanonicznego przewiduje taką możliwość. A warunki nieraz tego wymagają, np. kobiety w szpitalach czy w żeńskich domach zakonnych, nieraz nie są odwiedzane przez kapelanów, nie otrzymują więc Komunii św. Może w takich sytuacjach dyskretnie i z rozwagą udzielać im pozwoleń na pełnienie takich funkcji?
- Pewna żeńska wspólnota zakonna z mojej diecezji prosiła o pozwolenie na otwieranie tabernakulum i wystawienie Najświętszego Sakramentu. Po konsultacjach z matką generalną w ciągu kilku dni udzieliłem na to pozwolenia.
W sprawowaniu liturgii kobiety są raczej niewidoczne.
- Unikajmy generalizowania. Nie zgadzam się z tezą, że kobiety są w liturgii niewidoczne. Kobiety współtworzą liturgię. To one przede wszystkim biorą udział w nabożeństwach w naszych kościołach. Liturgia jest zdominowana przez kobiety. Dlatego niektórzy socjologowie mówią nawet o „Kościele kobiecym”. Odrębną sprawą jest natomiast sprawowanie funkcji liturgicznych przez panie. Tu sprawa wygląda różnie. Są wspólnoty parafialne, gdzie kobiety i dziewczęta są lektorkami, czytają słowo Boże podczas liturgii, prowadzą modlitwę powszechną, są kantorkami, wykonują psalm responsoryjny i inne śpiewy, grają na organach, prowadzą scholę bądź chóry parafialne. Są również parafie, gdzie takiej tradycji nie ma, a przyczyny tego są różne. Czasami bardzo prozaiczne, na przykład dziewczęta odmawiają przyjęcia funkcji lektora czy kantora. Po prostu nie chcą.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
5
|
»
|
»»