„Polska": Polacy przestają wierzyć w Boga

Komentarzy: 2

KAI/k

publikacja 06.03.2009 19:44

Sondaż CBOS-u pokazał, że 95 proc. Polaków to katolicy. Ten wynik jest taki sam od 20 lat. W tym czasie jednak nasz kraj bardzo się zmienił. Zdaniem prof. Jana Grosfelda w Polsce łatwo powiedzieć, że jest się katolikiem, to kwestia tradycji.

Na łamach dziennika „Polska” z prof. Janem Grossfeldem kierownikiem Katedry Współczesnej Myśli Społecznej Kościoła Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego rozmawia Agaton Koziński. - Na wiarę nie można patrzeć jak na przykład na narodowość. Gdy ktoś twierdzi, że jest Polakiem, to po prostu uznajemy to za fakt. Ale w przypadku wyznania trudno stosować tak proste przełożenia. Nie można uznać za katolika kogoś, kto nie jest ochrzczony. Co więcej, katolik jest zobowiązany do przestrzegania nauki Kościoła. A z tym Polacy mają coraz większe problemy. - Naprawdę? Przecież w każdą niedzielę kościoły w Polsce są pełne. Na czym więc te problemy polegają? - Należy tutaj odróżnić dwie kwestie: religię i wiarę. Religia to uznanie pewnych prawd i rytów oraz uznanie instytucji. Ale kluczowa tu jest wiara. Gdy człowiek naprawdę wierzy, to wtedy żyje według zasad. Religia bez wiary jest tylko pustą skorupą albo oznacza wiarę w coś innego - tłumaczy prof. Grosfeld. - Liczą się nie słowa, tylko czyny? - Wiara bez uczynków jest pusta, lecz to Bóg sam daje moc do nich. Tymczasem w Polsce mamy z tym w ostatnich latach coraz więcej problemów. Proszę zwrócić uwagę, ile sprzedaje się u nas środków antykoncepcyjnych, ile małżeństw się rozwodzi, z jaką łatwością Polki decydowały się na aborcję w czasach komunistycznych, gdy było to dozwolone. Jest wiele innych zachowań, jak np. uporczywe trwanie w nienawiści, absolutnie niezgodnych z nauką Kościoła - a mimo to ludzie religijni tak właśnie żyją. Ale też te same osoby chodzą co niedziela do kościoła. Tak, ale jest pytanie: po co, czego w kościele szukają. Niektórzy być może niczego, a wielu jakiegoś środka znieczulającego na problemy. - Czyli są oni katolikami tylko z nazwy? - Nie można tak stawiać sprawy na ostrzu noża. Kościół powstał z myślą o grzesznikach - miejsce dla ludzi idealnych jest w niebie. Także osoba, która popełniła błąd albo ma poglądy sprzeczne z chrześcijaństwem, dalej jest katolikiem. Ale potrzebne jest tutaj poczucie winy, świadomość popełnienia grzechu i intencja nawrócenia. A odnoszę wrażenie, że właśnie z tym mamy coraz większe problemy. - Skąd to się bierze? - Tego nigdy do końca nie wiadomo. Między innymi stąd, że jesteśmy coraz bogatsi. A im lepiej nam się wiedzie, tym łatwiej przychodzi nam odrzucanie reguł życia proponowanych przez Kościół. Podobnie wyglądało to zresztą w innych państwach. Wydaje się nam, że pieniądze, wykształcenie, kariera wszystko nam zabezpieczą - wyjaśnia prof. Grosfeld. - A czy można te procesy dechrystianizacji zatrzymać albo przynajmniej sprawić, by zachodziły wolniej? - Na pewno trzeba próbować. Ważną rolę tutaj mają do odegrania księża. Niestety, mam wrażenie, że wielu ma takie same problemy jak świeccy Polacy.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona