Afery pedofilskiej w szczecińskim Kościele nie było - pisze "Nasz Dziennik". I tłumaczy, że prokurator nie potwierdził zarzutów wysuniętych wobec duchownego przez czterech byłych jego podopiecznych, a śledztwo umorzono. Zapowiada też, że ks. Andrzej za zgodą biskupa zamierza wytoczyć wszystkim fałszywym oskarżycielom procesy cywilne o naruszenie dóbr osobistych.
8 stycznia br. Prokuratura Rejonowa w Szczecinie umorzyła postępowanie - przypomina Nasz Dziennik. Oskarzeń dwóch osób prokuratura nie oceniała gdyż doszło do przedawnienie, w stosunku do dwóch pozostałych prokuratura nie znalazła znamion popełnienia przestępstwa. O. Mogielski spisał zatem fałszywe zeznania chłopaków i fałszywie oskarżył księdza w mediach, więc należałoby teraz oczekiwać z jego strony (i Jarosława Gowina, który również się na ten temat wypowiadał) przeprosin w stosunku do metropolity szczecińsko-kamieńskiego i do pomówionego kapłana - dodaje "Nasz Dziennik". Kanwą do tekstu jest informacja na stronie internetowej TVP, że "o. Marcin Mogielski, dominikanin, który rok temu ujawnił aferę pedofilską w szczecińskim Kościele, odszedł czasowo z zakonu" oraz że "nie jest jasne, czy decyzja o czasowym odejściu z zakonu ma związek z problemami, jakie go spotkały po ujawnieniu afery". O umorzeniu postępowania i złożeniu zażalenia na tę decyzję przez adwokata oskarżonych pisała dwukrotnie Gazeta Wyborcza (tekst z 9 stycznia i z 3 lutego). W pierwszej informacji GW znalazła się notka, że niezależnie od decyzji prokuratury toczy się wobec ks. Andrzeja postępowanie kanoniczne.
Stowarzyszenia rodzinne we Francji nie zgadzają się na nowy program edukacji seksualnej.
Sieci trzech krajów pracują obecnie w tzw. trybie izolowanej wyspy.
Uruchomiono tam specjalny numer. Asystenci odpowiadają w ciągu 48 godzin.
Potępił prawo pozwalające na konfiskatę ziemi białych farmerów w RPA.
Zrewanżował się w ten sposób za podobną decyzję Bidena wobec niego w 2021 roku.
W tej chwili weszliśmy w okolice deficytu w rachunku bieżącym.